wtorek, 21 sierpnia 2012

Seans na dziś: Było sobie miasteczko

Historia Kisielina, miasteczka na Wołyniu, w którym do czasów II wojny światowej żyło w zgodzie kilka narodowości: Polacy, Ukraińcy, Żydzi, Niemcy, Czesi. Miasteczko było zamożne, dobrze prosperowało, stanowiło też silny ośrodek ariański na tych ziemiach. Znajdowała się tam drukarnia i biblioteka, działała tłocznia oleju, gorzelnia, cegielnia, mleczarnia. Dziś po dawnej świetności zostało niewiele, choć ziemie tam urodzajne. Przedwojennej mieszanki narodów też już nie ma mieszkają tam sami Ukraińcy. Za to pośród zieleni wciąż stoją ruiny kościoła, który był miejscem i niemym świadkiem tragedii, jaka rozegrała się w Kisielinie 11 lipca 1943 r. Tego dnia nacjonaliści ukraińscy właśnie w murach świątyni brutalnie wymordowali część polskich mieszkańców Kisielina. Reszta ratowała się, uchodząc na zawsze z rodzinnej ziemi. 

Narratorami filmu jest rodzina Dębskich: Krzesimir Dębski, jego matka Aniela, brat Wisław, syn Radzimir, bratanica Ulesława Lubek. Występują także Ukraińcy - obecni mieszkańcy Kisielina, z których większość pamięta tamte dramatyczne wydarzenia. Tytuł filmu to również tytuł monografii o Kisielinie i jego mieszkańcach napisanej przez nieżyjącego już ojca Krzesimira, Włodzimierza Sławosza Dębskiego. Oprawę muzyczną filmu stanowi muzyka Krzesimira Dębskiego zainspirowana wspomnieniami kresowymi, a zwłaszcza fragmenty Oratorium Kres Kresów, skomponowanego dla uczczenia pamięci ofiar mordów na Wołyniu. Prawykonanie utworu odbyło się 17 września 2008 r. w Filharmonii Narodowej w Warszawie. Film jest nie tylko opowieścią o Polakach z Kisielina. To także refleksja nad zagładą polskich Kresów, ich bogatej kultury i tradycji, nad trudnym dziedzictwem tej zagłady. 


Podziel się tym postem

2 komentarze:

Pelargonia pisze...

Witaj R.,

Dzięki za notkę i film.
Rodzina mojego wuja (tego Sybiraka, o którym kiedys pisałam) też musiała uciekać z Wołynia przed Ukraińcami.
Czytałam właśnie wywiad z ks. Isakowiczem-Zaleskim, który mówił, że mordy na Wołyniu odbywały sie pod cichym przyzwoleniem patriarchów unickich. A uniccy księża, którzy bronili Polaków, też zostali zamordowani.
Zastanawiam się, dlaczego śp Prezydent nie wziął udziału w obchodach 60 rocznicy zbrodni wołyńskiej i sprzyjał Juszczence, który chciał ustanowić Banderę bohaterem narodowym. Jedno, co wtedy zrobiono dobrze w Polsce, to to, że nie wpuszczono rajdu "Szlakiem Bandery".

Pozdrawiam serdecznie

Rzepka pisze...

Witaj E.

Pewnie śp. Prezydent uznał, że lepszy Juszczenko niż prokremlowski wówczas Janukowycz, faktem jest, że Lechowi Kaczyńskiemu zależało na dobrych stosunkach z Ukrainą. Marzeniem Prezydenta było stworzenie silnej koalicji państw Europy środkowo-wschodniej, która to koalicja mogłaby się skutecznie przeciwstawić niemiecko-rosyjskiej dominacji. Ukraina była częścią tych planów. Tak to widzę.

Pozdrawiam serdecznie

 
Copyright © 2014 Pejzaż Horyzontalny | Rzepka • All Rights Reserved.
Template Design by BTDesigner • Powered by Blogger
back to top