środa, 21 września 2011

Posłowie zadbali o siebie, a wyborców mieli w nosie

Zabójca Marka Rosiaka, nawet gdyby bardzo się starał, miał nikłe szanse, by dostać się do biura poselskiego Stefana Niesiołowskiego w Łodzi. Dlaczego? Bo było ono w czasie minionej kadencji Sejmu praktyczne nieczynne. Do takiego wniosku można dojść na podstawie monitoringu biur poselskich przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Pro Collegio.

- Gdybym ja tam był, a pół godziny na ogół później przychodzę, no to prawdopodobnie te 8 kul było dla mnie przeznaczonych. Łamie się ta konstrukcja, że to był zamach na Kaczyńskiego i na PiS, wobec tego, że co najmniej jeszcze na kogoś był ten zamach – mamy w pamięci mrożące krew w żyłach słowa wicemarszałka Sejmu. Pomińmy już fakt, że wersja Niesiołowskiego została skompromitowana z innych powodów (Ryszarda C. po prostu nie było w okolicach jego biura ).

Przedstawiciele Pro Collegio skontrolowali 460 biur poselskich, a w ocenie ich pracy zastosowano punktację. Maksymalnie można było otrzymać 40 punktów. Najgorzej wypadły m.in. biura posła Ryszarda Zbrzyznego (SLD) i właśnie wicemarszałka Niesiołowskiego, które legitymowały się zerowym dorobkiem, przy fatalnej zresztą średniej wszystkich ocen - 13, 5 pkt.

Stowarzyszenie wielokrotnie, na różne sposoby usiłowało skontaktować się z biurami poselskimi prosząc m.in. o porady prawne. Telefonowano, wysyłano maile, a nawet przesyłki pocztowe. „Do 36 z nich ani razu nie udało się dodzwonić, 77 posłów w ogóle nie ma dostępnych dla wyborców stron internetowych. Do 17 biur nie udało się dostarczyć przesyłek pocztowych. Według stowarzyszenia wyniki wskazują, że przytłaczająca większość biur poselskich ignoruje prawo obywateli do dostępu do informacji publicznej.” – czytamy w „Gazecie Prawnej”.

Te dane muszą zatrważać, bo przecież w minionej kadencji Sejmu na obsługę biur poselskich wydano 240 mln. złotych. Ludzie, patrzcie kogo wybieracie!

Inna informacja mówi o tym, że całą troskę o obywateli posłowie przelewają na siebie. Oto bowiem w myśl ustanowionego przez siebie prawa, po skończonej kadencji, parlamentarzyści zgarną gigantyczne odprawy. Ogółem na ten cel przeznaczono 6,5 mln. złotych. Ci posłowie i senatorowie, którzy już nie kandydują oraz tacy, których naród nie wybierze powtórnie na swoich przedstawicieli zainkasują trzykrotne miesięczne uposażenie, czyli prawie 30 tys. złotych brutto.

Miro będzie mieć na nowe kije golfowe, a Zbycho, w przypadku niepowodzenia w wyborach, na rakiety tenisowe. Fajnie, nie?

Linki
Posłowie jawnie drwią ze swojego elektoratu
Posłowie i senatorowie na odchodne dostaną odprawy
Podziel się tym postem

2 komentarze:

Pelargonia pisze...

Radku, toteż codziennie się modlę o to, żeby ludzie patrzyli kogo wybierają.

Pozdrawiam serdecznie

Rzepka pisze...

Niech odzyskają wzrok i rozum ci, których zaślepiła i ogłupiła tuskowa propaganda...

Serdecznie pozdrawiam, E. :)

 
Copyright © 2014 Pejzaż Horyzontalny | Rzepka • All Rights Reserved.
Template Design by BTDesigner • Powered by Blogger
back to top