poniedziałek, 20 grudnia 2010

Był sobie Janek Szeląg, który się Bronka nie przeląkł

Bronisław Komorowski podczas spotkania w Centrum Kultury Polsko-Amerykańskiej w Cleveland:

„[…]Siedziałem sobie jako więzień polityczny i co chwila kogoś wprowadzano z aresztantów, to było w Pałacu Mostowskich. Siedziałem sobie z różnymi kolegami, ale także ze zwykłymi więźniami kryminalnymi. Siedział między innymi dwumetrowego wzrostu, zwyczajny bandyta, Janek Szeląg – morderca. I ten Janek Szeląg w pewnej chwili podchodzi do mnie i mówi: Słuchaj student – bo tak mówili do więźniów politycznych – słuchaj student, a może wasi przyjdą was odbić? Jakby przyszli, to ty student pamiętaj: my też zawsze za wolnością. Tylko pamiętaj student, najpierw klawisza w łeb, potem porywamy samochód i do Ameryki. Proszę państwa, ten zwykły bandyta nie wiedział nawet, że po drodze z Polski do Ameryki jest Ocean Atlantycki. Ale wiedział jedno, że Ameryka się kojarzy z wolnością. […]”

Anegdotę o Janku Szelągu w wykonaniu Bronisława Komorowskiego można zobaczyć TU (od 4.45 min.) Tę samą historię opowiedział TU (od 40.00 min.- dłuższa wersja) , a także przed wyborami prezydenckimi, przy TEJ okazji.

Wygląda więc na to, że opowieść o Janku Szelągu jest stałym punktem spotkań ze środowiskiem Polonii amerykańskiej i samych Amerykanów, podkreślającego na każdym kroku swoją opozycyjną martyrologię w PRL-u, Bronisława Komorowskiego. Ale może nie tylko takich spotkań. Bo oto zaświtała mi myśl, że w tej właśnie historyjce tkwić może tajemnica tak wysokiego poparcia Komorowskiego wśród osadzonych w zakładach karnych i aresztach śledczych:



Nie jestem w stanie rozstrzygnąć, czy rzecz o Janie Szelągu jest prawdziwa. Nikt jakoś nie poszedł tym tropem, nie sprawdził czy ten „zwyczajny morderca” – jak sympatycznie określił tego osobnika Komorowski- istniał naprawdę. Mogę sobie jednak wyobrazić, co działoby się gdyby podobną opowieść serwował z takim upodobaniem jakiś polityk nielubiany przez salonowe media. Ooo, wtedy bohater takiej historii byłby poszukiwany przez dziennikarzy w całym kraju, a może i w samej Ameryce… Więzienne archiwa przeżywałyby prawdziwe oblężenie, a gdyby okazało się, że Janek Szeląg jeszcze żyje, byłby rozrywany przez różne stacje telewizyjne – wszystko po to, by skonfrontować go z autorem takiej opowieści i udowodnić politykowi ewentualną ściemę. A tu cisza. Nie ma chętnych do zbadania tej sprawy…

Jasne, że temat błahy, a do tego niełatwy. Ot, choćby takie imię i nazwisko – Jan Szeląg, wydaje się bardzo popularne. Dla przykładu: taki właśnie pseudonim twórczy (Jan Szeląg) przybrał sobie Zbigniew Mitzner (1910-1968), dziennikarz i satyryk, współzałożyciel popularnego tygodnika „Szpilki” …


Notka zainspirowana wpisem KaNo

Zdjęcie stąd
Podziel się tym postem

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Użycie pseudonimu do nazwania byłego bandyty, który może obecnie jest praworządnym obywatelem może być wyjaśnieniem zachowania opisanych w tekście osób.

 
Copyright © 2014 Pejzaż Horyzontalny | Rzepka • All Rights Reserved.
Template Design by BTDesigner • Powered by Blogger
back to top