Podczas nagranych w ubiegłym roku w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, a upublicznionych niedawno przez tygodnik „Do Rzeczy” spotkań byłej wicepremier, Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA, Pawłem Wojtunikiem wykwintne było tylko menu. Carpaccio z żubra, halibut z krewetkami, chłodnik, deska serów, białe wino. A w ustach pełno wulgaryzmów.
Ale ze stylem rozmów, jaki preferują w knajpach ludzie władzy zdążyliśmy się już oswoić słuchając wcześniej opublikowanych nagrań, których bohaterami byli m.in. Radosław Sikorski, Bartłomiej Sienkiewicz, czy Sławomir Nowak. W rozmowie Bieńkowskiej z Wojtunikiem szokuje co innego – reakcja na styl zarządzania MSW przez Bartłomieja Sienkiewicza, a także na informację o przestępstwie, którego miano dokonać na polecenie tego byłego ministra.
Do dziś nie wiadomo, kto podpalił budkę strażnika przed rosyjską ambasadą podczas Marszu Niepodległości w 2013 roku. I właśnie o tym zdarzeniu słyszymy w jednym z wątków rozmowy:
"Paweł Wojtunik: - Znaczy Bartek ma ze mną taki problem, że Bartek się nauczył zarządzać wszystkim przez telefon. Nawet jak siedzieliśmy na tej trybunie, to szef BOR-u do niego telefonem, czy śmigłowiec nie może dalej latać. No ja pierniczę. No to minister. Jak on do mnie zadzwonił, czy może śmigłowiec dalej latać czy nie. Jakbym go pierdyknął telefonem.
Elżbieta Bieńkowska: ha, ha, naprawdę?
PW.: Stołeczny dostaje telefon, żebyśmy...
E.B.: Ale jaja, ale jaja, ale jaja.
PW.: Widzisz, ale facet nauczył ich, że on dzwoni i on im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą, bo minister osobiście wymyślił taką...wiesz z takiego...
E.B.: Taką koncepcję, tak, tak."
Tak zareagowała wicepremier na sugestię, że jej kolega z rządu był inspiratorem podpalenia. Zaś innym razem sama mówi, że w ministerstwie gospodarki, gdzie chlają wódkę i od 7 lat mają w d… górników „jest banda na bandzie”. Wydaje mi się, że w ten sposób komunikują się ze sobą ludzie mafii. To jest taki sam język i taka sama mentalność. Takich właśnie mamy praworządnych, odpowiedzialnych i dbających o bezpieczeństwo obywateli przedstawicieli władzy. Przecież pod zarzutem podpalenia tej budki zamknięto konkretnego człowieka – potem okazało się, że zarzut był niesłuszny. Zrobiła się afera dyplomatyczna, Rosjan przepraszał prezydent. A tu, że prowokacja. Taka koncepcja. I to wszystko są jaja?
Wojtunik zwołał konferencję i powiedział, iż u „Sowy” to on wcale nie mówił tego, co wszyscy słyszeli, tylko mówił coś zupełnie innego. On co prawda tych taśm jeszcze nie słuchał, ale to, że Sienkiewicz miał cokolwiek wspólnego z podpaleniem budki, to absurd i bzdura. Zaś były szef MSW z ironią domagał się od gazet infografiki jak skrada się do tej budki z hubką i krzesiwem.
W ten sposób bagatelizuje się wszystkie łajdactwa tej władzy. Łajdactwa, za które w innym, prawdziwie demokratycznym kraju już dawno taki rząd podałby się do dymisji. Ale nie u nas. U nas ze wszystkich tego typu spraw robi się jaja. Afera hazardowa – ale jaja. Autostradowa, taśmowa i inne –ale jaja. Policja strzela do górników w Jastrzębiu – ale jaja. Zabili kibica w Knurowie – ale jaja. Osiwieć można…
Radosław Rzepka
Tekst pochodzi z najnowszego wydania magazynu REPORTER
2 komentarze:
Witaj R.,
Bardzo ciekawy artykuł:)
To straszne, w jaki sposób ta ekipa stara się utrzymać przy władzy. Stąd wniosek, że stać ich na wszystko. Nowy prezydent - elekt powinien na siebie bardzo uważać.
Pozdrawiam serdecznie
Witaj E.,
mam nadzieję, że nic mu nie grozi.
Dzięki!
Pozdrawiam serdecznie
Prześlij komentarz