czwartek, 29 sierpnia 2013

Powrót panów od śrubek

Kiedy śledzi się doniesienia prasowe, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że do Polski powróciła fala przestępczości z lat 90. ubiegłego stulecia. Chodzi zarówno o charakter przestępstw, jak i ich zorganizowaną formę. Wraz z tym zjawiskiem powrócili również tak zwani panowie od śrubek. Śpieszę wyjaśnić, iż panowie od śrubek to tacy osobnicy, którzy potrafią łączyć hobby z dbałością o interesy swojego środowiska. To znaczy,  za pomocą majsterkowania np. przy autach, dążą do likwidacji niewygodnych dla siebie urzędników, a nawet polityków.

Z działalnością panów od śrubek najczęściej kojarzona była tragiczna śmierć Waleriana Pańki, byłego szefa Najwyższej Izby Kontroli, który jako jeden z pierwszych ludzi w Polsce zdobył wiedzę na temat sprawy FOZZ, a także poznał  kulisy innych wielkich afer, w tym Art – B. W październiku 1991  roku lancia, którą jechał Pańko, na prostej drodze Warszawa - Katowice, zderzyła się czołowo z BMW. Zginął prezes NIK i dwie inne osoby. Ponoć przed zderzeniem w aucie Pańki doszło do wybuchu.  Po wypadku nastąpiło kilka równie tajemniczych zgonów - zmarł kierowca lancii, którego uznano za winnego wypadku, natomiast dwóch policjantów, którzy jako pierwsi przyjechali na miejsce, utopiło się później na rybach.  Zaginął także policyjny raport z tego zdarzenia.

O praktykach majstrowania przy autach przez nieznanych sprawców mogą też co nieco powiedzieć politycy związani w tamtym okresie z rządem Jana Olszewskiego. Przypadki  te nie spowodowały, na szczęście, tragicznych konsekwencji.

Czym naraził się dziś panom od śrubek obecny szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Paweł Wojtunik – na razie trudno powiedzieć. Jedni uważają, że  odkręcenie  śrub w kole prywatnego samochodu Wojtunika ma związek z jego  pracą  w Centralnym Biurze Śledczym,  kiedy „pod przykryciem” tropił groźnych  gangsterów, a ci chcą go teraz zlikwidować. Inni – wręcz przeciwnie - utrzymują, że to świeża sprawa i stoją za tym przestępcy w białych kołnierzykach.  Zdarzenie, w którym Wojtunik chyba tylko cudem uniknął śmierci,  bada warszawska prokuratura.

Może w takim gąszczu korupcji komuś to CBA wreszcie nastąpiło na odcisk. Domysłów można snuć wiele. Może chodzi o kontrakty wojskowe, o których ostatnio tak głośno,  a  może o kulisy przetargu na Pendolino – super bolid wepchany niedawno na wrocławski dworzec przez nasz sędziwy elektrowóz?  Wszak, jak odkrył jeden z blogerów, koncern od którego kupiliśmy to cudo,  to kandydat do nagrody  „The Public Eye People's Award” przyznawanej firmom oskarżanym o korupcję na wielką skalę. Ponoć w innych krajach przekupywano i nakłaniano do podpisywania umów lokalnych polityków.

Kiedy ponad dwadzieścia lat temu nastąpił w kraju nagły wzrost przestępczości zorganizowanej, tłumaczono, że są to koszty transformacji, które Polska musi zapłacić, bo to przestępcy zawsze najszybciej dostosowują się do nowej rzeczywistości. Jak widać, niewiele się pod tym względem zmieniło. Dziś nawrót tego zjawiska jest ewidentnie jedną z oznak zepsucia i słabości państwa.

fot.screenshot/YT


Tekst ukazał się w najnowszym numerze magazynu kryminalnego REPORTER
Podziel się tym postem

2 komentarze:

Pelargonia pisze...

Witaj R.,

Bardzo dobry artykuł. Jakiś rok temu dziennikarz Wojciech Sumliński o mały włos uniknął nieszczęśliwego wypadku, a może nawet śmierci, gdyż ktoś manipulował przy jego samochodzie.
Fachowcy od śrubek cały czas są w modzie.

PS Kiedy nowy numer Reportera?

Pozdrawiam serdecznie

Rzepka pisze...

Witaj E.,
oczywiście, tych przykładów można podać znacznie więcej, w ostatnich latach również. Chodziło mi o modus operandi, bardzo charakterystyczny.

Nowy numer jest już w sprzedaży.

Pozdrawiam serdecznie

 
Copyright © 2014 Pejzaż Horyzontalny | Rzepka • All Rights Reserved.
Template Design by BTDesigner • Powered by Blogger
back to top