wtorek, 6 listopada 2012

Wam pietruszką handlować, a nie gazetę wydawać

W normalnym kraju szanująca się redakcja  mając w swoim zespole takiego dziennikarza jak  Cezary Gmyz chuchałaby na niego, by się jej przypadkiem nie przeziębił, bo byłaby świadoma, że to dzięki jego tekstom zdobywa czytelników. Tymczasem Gmyza  ze strony macierzystej firmy spotkały represje za to,  że napisał prawdę,  bo ta prawda jest niewygodna dla władzy.

My  w Polsce doczekaliśmy się już takiej normy,  że  w ciągu jednego dnia można przeczytać informacje, iż prokurator  wnosi o warunkowe umorzenie w  sprawie policjanta - sadysty, który w Święto Niepodległości skatował przechodnia, zaś inny prokurator żąda większego wyroku dla autora strony satyrycznej Antykomor, bo uważa, że rok i sześć miesięcy ograniczenia wolności, to za mało.  I jeszcze dochodzi  to „morderstwo” , które właśnie dokonało się wczoraj na dziennikarstwie śledczym…

Nie lubię  powszechnie używanego  określenia „dziennikarz śledczy”. Bo „śledczy” to przymiotnik  właściwy prokuratorowi lub policjantowi, czyli osobom, które niejako z urzędu prowadzą śledztwa i mają do tego celu odpowiednie środki prawne – mogą przesłuchiwać, zlecać innym organom odpowiednie czynności itd. Dziennikarz, aby dotrzeć do prawdy nie ma takich możliwości.  Może zbierać informacje, ale jest w tym zdany tylko na siebie, na własną intuicję i inwencję w jaki sposób zdobyć materiały do tekstu, jak pozyskać informatorów. Takich rzeczy nie można się nauczyć w krótkim czasie, tu niezbędne są odpowiednie cechy, predyspozycje,  doświadczenie,  umiejętność wyrobienia sobie bardzo wielu kontaktów.  Ale jeśli już ktoś te wszystkie rzeczy zgromadzi i potrafi zrobić z nich dziennikarski użytek wtedy  można o nim powiedzieć, że jest dobrym dziennikarzem. Żadnym śledczym, po prostu jest dobrym dziennikarzem, bo dobry dziennikarz musi umieć wszystko, co dotyczy tego fachu. I takim właśnie bardzo dobrym, rzetelnym dziennikarzem jest  Cezary Gmyz.  Mało jest dziś takich osób w zawodzie, za to coraz więcej jest tych kiepskich i leniwych...

Po ukazaniu się tekstu „Trotyl na wraku tupolewa” i wściekłych atakach „salonu” i polityków PO na autora tej publikacji doszło do wydarzeń absolutnie kuriozalnych. Niestety,  jednymi z negatywnych bohaterów byli właściciele „Rzeczpospolitej”. Powtarzam, każda porządna redakcja – biorąc pod uwagę obiektywne fakty i markę autora -  wzięłaby go w obronę, a jeśli byłaby taka konieczność zapewniłaby mu ochronę prawną, bo to jej zakichany obowiązek! Ale co ja tu piszę o prawniku?! Przecież Gmyz nikogo w swoim tekście nie pomówił, nikogo nie obraził. Napisał jedynie, że na wraku rządowego tupolewa w Smoleńsku biegli wykryli ślady materiałów wybuchowych. Następnie prokuratura wojskowa usiłowała tę informację w ekwilibrystyczny sposób zdementować (płk Szeląg: Nie powiedziałem, że nie było trotylu, powiedziałem, że nie stwierdzono trotylu). O ile mi wiadomo ani Gmyzowi, ani wydawnictwu nie groził z powodu tekstu o trotylu żaden proces! Skąd więc u właścicieli taka biegunka, żeby obwieszczać publicznie że się będzie w sprawie publikacji robić wewnętrzne śledztwo? Owszem, w ramach prania brudów we własnym domu śledztwo można sobie robić, ale w jakim celu to rozgłaszać? To jakaś nieznana dotychczas, haniebna, kompromitująca praktyka i jednocześnie sygnał, że nie ma się zaufania do własnych dziennikarzy.

Kolejne kuriozum, to oświadczenia RN i  władz „Presspubliki” opublikowane po wyrzuceniu Gmyza z pracy. Ujawniono tam, że dziennikarz miał dostarczyć  wydawnictwu wszystkie materiały i nagrania dotyczące swojej publikacji. No, z czymś podobnym to ja się jeszcze nie spotkałem, jak żyję. Po tym jak wydawnictwo ogłosiło światu, że nie ufa Gmyzowi - Gmyz miał zaufać wydawnictwu i przynieść im w zębach  do depozytu  nazwiska swoich informatorów i nagrane z nimi rozmowy?!  Może jeszcze swój prywatny notes z wszystkimi kontaktami miałby dostarczyć?

 – Nie jestem szaleńcem – powiedział w opublikowanym dopiero co  w „Rzepie”  wywiadzie Bogdan Rymanowski, kiedy Robert Mazurek zapytał go o pewne nazwiska… I to samo zapewne pomyślał sobie Cezary Gmyz  kiedy zarząd firmy zażądał od niego tej dość osobliwej formy lojalności :  – Nie jestem szaleńcem! I słusznie… Bo o czym tu dalej rozprawiać?  Jeszcze raz  pytam: po co żądano od Gmyza  dowodów procesowych dotyczących tekstu,  jeśli nikt nie groził autorowi ani gazecie sądem?! Ciekawe…

Niewątpliwie wydawcy "Rzepy" wytyczają "nowe" standardy w dziennikarstwie. One mówią, że dziennikarze mają pisać językiem wojskowej prokuratury, a nie takim, który będzie zrozumiały dla zwykłych ludzi. Mówią też, że kto pióro podniesie na naszą kochaną władzę, temu pióro to zostanie odrąbane.

Po jakiej stronie stał zarząd „Presspubliki? Na pewno nie po stronie swojego dziennikarza i na pewno nie po stronie prawdy. Bo prawda była w tekście Gmyza.  A każdy dziennikarz poważnie traktujący tę profesję chroni źródła swoich informacji, ma do tego pełne prawo.

Nie mam takiej wiedzy więc nie chcę snuć  teorii o kulisach tej sprawy i innych czynnikach,  które mogły sprawić,  że zwolniono Cezarego Gmyza, a także redaktora naczelnego oraz dwie inne osoby. Niemniej postępowaniem wobec swoich dziennikarzy włodarze „Rzeczpospolitej” dowiedli, że powinni zająć się handlem pietruszką, a nie wydawaniem poważnej, opiniotwórczej gazety.

Popieram Cezarego Gmyza.  Nie kupuję „Rzeczpospolitej” - straciła wiarygodność i straci przez to wielu czytelników.
Podziel się tym postem

9 komentarze:

Anonimowy pisze...

W poniedziałek z redakcji "Rzeczpospolitej" został zwolniony dziennikarz Cezary Gmyz. Jeżeli chcesz wyrazić swoje poparcie tak dla niego, jak i dla sprawy wolności prasy i wolności słowa w Polsce, przyjdź w środę o godz. 1530 przed siedzibę redakcji "Rzeczpospolita" (ul. Prosta 51, naprzeciw siedziby IPN).

Przyjaciele i sympatycy. "

http://wpolityce.pl/artykuly/40009-jezeli-chcesz-wyrazic-swoje-poparcie-dla-cezarego-gmyza-i-sprawy-wolnosci-prasy-przyjdz-w-srode-o-1530-przed-siedzibe-rzeczpospolitej

Rzepka pisze...

oświadczenia CMWP SDP:

Wyrażamy oburzenie brakiem solidarności dziennikarskiej ze strony części koleżanek i kolegów dziennikarzy wobec Cezarego Gmyza, Bartosza Marczuka, Mariusza Staniszewskiego i Tomasza Wróblewskiego zwolnionych z redakcji „Rzeczpospolitej”, w związku z ostatnimi publikacjami tego dziennika poświęconymi katastrofie smoleńskiej.

Dziwi nas, że ze strony dużej części środowiska dziennikarskiego nie podnoszone są wątpliwości, co do faktu, iż oficjalne i bardzo enigmatyczne oświadczenie prokuratury doprowadziło do zwolnienia zarówno redaktora naczelnego, jak i części redakcji. Jest to rażące tym bardziej, że wedle tego samego komunikatu śledztwo w sprawie opisywanej przez red. Gmyza skończyć się ma dopiero za pół roku. Sam tryb zwolnień uderzał swoją wybiórczością (np. zwolnienie redaktora Marczuka, który w tym czasie był na urlopie). Ich tempo budziło wątpliwości, co do tego, czy rzeczywiście były poprzedzone rzetelnym dochodzeniem.

Fakt, że duża część kolegów i koleżanek dziennikarzy wydała medialny wyrok na Cezarego Gmyza bez weryfikacji faktów, a zarazem w sytuacji, w której bardzo poważne nieścisłości (także przy opisywaniu katastrofy smoleńskiej) zdarzały się i ich redakcjom, jest ponurym obrazem złej kondycji i stopnia upolitycznienia polskiego dziennikarstwa.
http://niezalezna.pl/34526-sdp-oburzone-brakiem-solidarnosci-dziennikarskiej

Pelargonia pisze...

Witaj R.,

Trzeba bojkotować Rzepę.
Ja jej już od dawna nie kupuję, gdyż z wyjątkiem kilku rodzynków, do których należał Gmyz, nie było tam nikogo interesującego. Uważałam rzepę za szmatławiec, a teraz po usunięciu Gmyza jest jeszcze większym szmatławcem.

"Nie kupujemy "Rzeczpospolitej", nie czytamy internetowej. Nie pozwolimy jej być "tubą rządu" !
Zapraszam do przyłączenia się. Niech widzą, ile osób od jutra nie kupuje i nie czyta tej gazety. http://www.facebook.com/home.php#!/events/384081751669922/?notif_t=plan_user_invited"

Pozdrawiam serdecznie

Sępisław Zapsigrosz pisze...

A czy faktycznie, Rzepko, kupiłbyś pietruszkę od jakiegoś Hajdarowicza, co to pokazał właśnie, kim jest? Bo ja nie.

Sępisław Zapsigrosz pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Rzepka pisze...

Witaj E.,
ja nie jestem tak radykalny jak Ty i nie uważałem Rzeczpospolitej za szmatławiec, choćby dlatego, by nie ubliżyć nielicznym, co prawda, lecz przyzwoitym ludziom, którzy tam pracowali ;) Może poza jednym okresem, kiedy naczelnym był Gauden. Wtedy faktycznie była nie do zniesienia i była właściwie Wyborczą bis.

Pozdrawiam serdecznie

Rzepka pisze...

Sępisławie,

oczywiście, że nie kupiłbym. Wolałbym kupować pietruszkę choćby od przyzwoitej babci. Ale jeśli Hajdarowicz musi już koniecznie zajmować się jakimś biznesem, to ten byłby dobry, a przynajmniej o wiele mniej szkodliwy. Bo to, że szkodnikiem jest medialnym, to nie ulega wątpliwości.

A swoją drogą tytuł notki lepiej by chyba brzmiał: Wam pietruszką handlować, a nie Rzepę wydawać :)

Pozdrawiam

Pelargonia pisze...

R., przejrzyj pocztę:)

Pozdrawiam serdecznie

Rzepka pisze...

Dzięki, E :)

 
Copyright © 2014 Pejzaż Horyzontalny | Rzepka • All Rights Reserved.
Template Design by BTDesigner • Powered by Blogger
back to top