To już nigdy nie zobaczymy Ewy Kopacz, jak czterema limuzynami w obstawie dwóch radiowozów wiezie dzieciom misie, jak to miało miejsce 7 kwietnia, kiedy rządowa kolumna pędziła na sygnale przez Kraków omijając wszystkie korki? A mieszkańcy Szydłowca? Na zawsze pozbawieni zostaną radości pomachania przy drodze do pani minister pędzącej w sznurze aut przez swoje miasto? Nie może tak być!
Rozumiem, oszczędności – oszczędnościami, ale przecież nie można pozwolić, by tak ważna osoba odbywała podróże służbowe w dyskomforcie. A gdyby tak w miejsce tych sprzedanych samochodów zakupić jakieś tańsze środki transportu, nie mniej wygodne. Oto moja propozycja:

Linki:
Kopacz musi sprzedać swoje limuzyny
Tak się wozi pani minister zdrowia
2 komentarze:
Świadczeniem gwarantowanym przysługującym jedynie p. Kopacz powinien być jeden wielki kop w zacną żyć na pożegnanie z ministerstwem.
Pozdrawiam w ciężkich czasach;)
Słusznie, właśnie to delikatnie sugeruję.
Ano, porobiło się...
Pozdrawiam
Prześlij komentarz