Media donoszą ostatnio, że Słupsk stał się stolicą ślubów cywilnych - takim polskim Las Vegas. Ponoć, pary z całej Polski marzą tylko o tym, aby złączył je węzłem małżeńskim nie kto inny, jak Robert Biedroń. Oto bowiem prezydent Słupska z osobistego udzielania przez siebie ślubów uczynił wątpliwą atrakcję, a także źródło dochodów tego miasta. Mogą z tego być problemy i to nie tylko w Słupsku.
Przy tej okazji Biedroń snuje marzenia, że także on ze swoim partnerem staną kiedyś na ślubnym kobiercu. Kto wie, może nawet sam go sobie udzieli?
Jednak w udzielaniu ślubów osobom homoseksualnym, prekursorem nie będzie. Tu palmę pierwszeństwa dzierży od lat Bogumił Czubacki - były burmistrz Sochaczewa. Wszak to on - we wrześniu 2010 roku - w Żelazowej Woli udzielił pierwszego w Polsce legalnego ślub dwóch kobiet. Na ślubnym kobiercu stanęły Ania i Greta, które, jak stwierdziły tworzą parę hetero, ale w rzeczywistości nią nie są. Ania to mężczyzna, który czuje się kobietą, ale nie zamierza zmieniać płci. Z kolei Greta jest lesbijką. Oboje aktywnie działają w ruchu mniejszości seksualnych.
Może się jednak okazać, że zarówno śluby Anny i Grety, oraz te udzielane przez Biedronia są nieważne.
Gdyż zdaniem prawników Robert Biedroń udziela ślubów tylko na niby. Okazuje się bowiem, że włodarze miast czy gmin, nie mają prawa udzielać ślubów cywilnych. Co może wkrótce skutkować lawiną unieważnień ślubów cywilnych.
Zdaniem dr Piotra Kasprzyka z KUL, specjalizującego się w prawie o aktach stanu cywilnego, obowiązujące w Polsce przepisy nie zezwalają na podobne ślubne praktyki. W okresie PRL były regulacje prawne, które pozwalały naczelnikom miast do 50 tys. mieszkańców, na udzielanie ślubów cywilnych. Jednak przepisy te od dawna już nie obowiązują.
Burmistrz, wójt czy prezydent miasta – w obecnym stanie prawnym - nie zachowują kompetencji kierownika USC, jeśli taki zostaje zatrudniony w danym urzędzie.
Według obowiązującego prawa, kierownikiem urzędu stanu cywilnego w gminach mniejszych niż 50 000 tysięcy mieszkańców jest wójt, burmistrz lub prezydent, jeśli nie zatrudni innej osoby do pełnienia tej funkcji. W gminach większych niż 50 000 wójt, burmistrz lub prezydent miasta, ma obowiązek zatrudnić kierownika. Sam nie może nim być. I właśnie z tego powodu wynikają problemy. Zatem jeśli wójt, burmistrz, czy prezydent zatrudni kogoś innego, to wtedy sam traci uprawnienia do wykonywania funkcji kierownika urzędu stanu cywilnego. Wówczas małżeństwo zawarte przed taką osobą, będzie małżeństwem nieistniejącym!
Taki ślub ma taką moc prawną, jakby został udzielony przez kapitana statku, czyli jest nieważny.
Wygląda zatem na to, że takie małżeństwa zostały zawarte na niby (bez winy państwa młodych) a pary żyją ze sobą na tzw. kocią łapę.
Janusz Szostak
Przy tej okazji Biedroń snuje marzenia, że także on ze swoim partnerem staną kiedyś na ślubnym kobiercu. Kto wie, może nawet sam go sobie udzieli?
Jednak w udzielaniu ślubów osobom homoseksualnym, prekursorem nie będzie. Tu palmę pierwszeństwa dzierży od lat Bogumił Czubacki - były burmistrz Sochaczewa. Wszak to on - we wrześniu 2010 roku - w Żelazowej Woli udzielił pierwszego w Polsce legalnego ślub dwóch kobiet. Na ślubnym kobiercu stanęły Ania i Greta, które, jak stwierdziły tworzą parę hetero, ale w rzeczywistości nią nie są. Ania to mężczyzna, który czuje się kobietą, ale nie zamierza zmieniać płci. Z kolei Greta jest lesbijką. Oboje aktywnie działają w ruchu mniejszości seksualnych.
Może się jednak okazać, że zarówno śluby Anny i Grety, oraz te udzielane przez Biedronia są nieważne.
Gdyż zdaniem prawników Robert Biedroń udziela ślubów tylko na niby. Okazuje się bowiem, że włodarze miast czy gmin, nie mają prawa udzielać ślubów cywilnych. Co może wkrótce skutkować lawiną unieważnień ślubów cywilnych.
Zdaniem dr Piotra Kasprzyka z KUL, specjalizującego się w prawie o aktach stanu cywilnego, obowiązujące w Polsce przepisy nie zezwalają na podobne ślubne praktyki. W okresie PRL były regulacje prawne, które pozwalały naczelnikom miast do 50 tys. mieszkańców, na udzielanie ślubów cywilnych. Jednak przepisy te od dawna już nie obowiązują.
Burmistrz, wójt czy prezydent miasta – w obecnym stanie prawnym - nie zachowują kompetencji kierownika USC, jeśli taki zostaje zatrudniony w danym urzędzie.
Według obowiązującego prawa, kierownikiem urzędu stanu cywilnego w gminach mniejszych niż 50 000 tysięcy mieszkańców jest wójt, burmistrz lub prezydent, jeśli nie zatrudni innej osoby do pełnienia tej funkcji. W gminach większych niż 50 000 wójt, burmistrz lub prezydent miasta, ma obowiązek zatrudnić kierownika. Sam nie może nim być. I właśnie z tego powodu wynikają problemy. Zatem jeśli wójt, burmistrz, czy prezydent zatrudni kogoś innego, to wtedy sam traci uprawnienia do wykonywania funkcji kierownika urzędu stanu cywilnego. Wówczas małżeństwo zawarte przed taką osobą, będzie małżeństwem nieistniejącym!
Taki ślub ma taką moc prawną, jakby został udzielony przez kapitana statku, czyli jest nieważny.
Wygląda zatem na to, że takie małżeństwa zostały zawarte na niby (bez winy państwa młodych) a pary żyją ze sobą na tzw. kocią łapę.
Janusz Szostak
8 komentarze:
Witaj R.,
Czytałam, że na chirurgię w Słupsku trafił facet z wibratorem w odbycie. Pewnie to elektorat Biedronia.:-)
Pozdrawiam serdecznie
Witaj E.,
czyżby to był Palikot z sobowtórem?
Pozdrawiam serdecznie
moja córka, mająca córkę :) od lat wielu mieszka w anglii. po narodzinach maleństwa, mój osobisty zięć, z namysłem, oświadczył smętnie - kop fosę wokół chałupy, dziecko ma mieć normalne widzenie świata...
pewnie, kopię, jako okopy też się sprawdzi, domek na drzewie też będzie...
Grajko,
sprawdzam każdą książkę, którą moja młodsza córka (10 lat) bierze do ręki. Kiedyś (pierwsza córka jest dużo starsza) raczej nie przychodziło mi to do głowy.
Pozdrawiam
chwała ci a to, że CZYTAJĄ.... większość dzieciaków klika, a czytają tylko wpisy na "fejsie". wiem, co mówię, mam stały kontakt z dzieciakami...
żeby chociaż czytali na przykład to: https://www.facebook.com/nieczytasz?fref=photo
coraz więcej młodych ludzi nie potrafi sklecić zdania złożonego, zasób słów dziesięciolatka z mojego pokolenia, wtrąceń z angielskiego, którego nie znają i parę innych... a kiedy z rozpędu wyrwie mi się azaliż, aczkolwiek,dopóty dopóki, to nawet dorośli patrzą na mnie, jak na kosmitę.... a jeśli się nie ma punktów odniesienia, wiedzy i chęci, niewiele się rozumie, wtedy starczy zwyczajna na grillu i zimny lech...przykre, ale jeszcze nie nieodwracalne :)
uśmiechy
chwała ci a to, że CZYTAJĄ.... większość dzieciaków klika, a czytają tylko wpisy na "fejsie". wiem, co mówię, mam stały kontakt z dzieciakami...
żeby chociaż czytali na przykład to: https://www.facebook.com/nieczytasz?fref=photo
coraz więcej młodych ludzi nie potrafi sklecić zdania złożonego, zasób słów dziesięciolatka z mojego pokolenia, wtrąceń z angielskiego, którego nie znają i parę innych... a kiedy z rozpędu wyrwie mi się azaliż, aczkolwiek,dopóty dopóki, to nawet dorośli patrzą na mnie, jak na kosmitę.... a jeśli się nie ma punktów odniesienia, wiedzy i chęci, niewiele się rozumie, wtedy starczy zwyczajna na grillu i zimny lech...przykre, ale jeszcze nie nieodwracalne :)
uśmiechy
przepraszam, nie wiem, czemu wskoczyło 2 razy, pewnie coś zrobiłam nie tak :)
Ależ klikają, Grajko, klikają okrutnie. Tylko, że książki były najpierw i póki co, to się nie zmienia więc może już tak zostanie, mam nadzieję ;-)
Pozdrawiam
Prześlij komentarz