W ostatnich dniach ujawnione zostało wystąpienie Rzecznika Praw Obywatelskich profesor Ireny Lipowicz do Ministra Edukacji Narodowej w sprawie tzw. programu "Równościowe przedszkole", o którym pisaliśmy kilka miesięcy temu.
Pani Rzecznik próbuje wyznaczyć na nowo granice konstytucyjnego prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami.
Powołując się m.in. na wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, uzasadnia pogląd, że wiedza przekazywana w szkole może być niezgodna z przekonaniami rodziców, bo ustalanie programu nauczania należy do kompetencji państwa a Konstytucja nakłada na rodziców obowiązek szkolny do 18 roku życia dziecka. Wywodzi też, że rodzice mają wprawdzie prawo do wychowywania swoich dzieci, ale po zajęciach szkolnych i w weekendy.
Patrząc na entuzjastyczną reakcję na to wystąpienie Związku Nauczycielstwa Polskiego, trudno nie uznać stanowiska Pani Rzecznik za próbę wysłania swoistego sygnału do kadry nauczycielskiej oraz urzędników systemu oświaty. Sygnału, który sprowadza się do przekazu, że dzieci w szkole są "własnością" pedagogów i można bez skrupułów ignorować jakikolwiek sprzeciw rodziców, co do treści edukacyjnych i wychowawczych. Tutaj pełna treść wystąpienia Rzecznika.
Warto wyciągnąć z tego, naszym zdaniem, jeszcze dwa wnioski. Po pierwsze taki, że po stronie ideologicznych sporów o prymat dogmatu równości nad wszelkimi innymi prawami obywatelskimi angażuje się kolejny urzędnik państwa.
Po drugie, że do uzasadniania ograniczania naszych praw stosuje się dziś co raz częściej regulacje i orzecznictwo europejskie.
W związku z tym zachęcam do podpisania listu protestacyjnego do Rzecznika Praw Obywatelskich przeciwko próbie ograniczania praw rodziców do wychowywania dzieci.
Patrząc na entuzjastyczną reakcję na to wystąpienie Związku Nauczycielstwa Polskiego, trudno nie uznać stanowiska Pani Rzecznik za próbę wysłania swoistego sygnału do kadry nauczycielskiej oraz urzędników systemu oświaty. Sygnału, który sprowadza się do przekazu, że dzieci w szkole są "własnością" pedagogów i można bez skrupułów ignorować jakikolwiek sprzeciw rodziców, co do treści edukacyjnych i wychowawczych. Tutaj pełna treść wystąpienia Rzecznika.
Warto wyciągnąć z tego, naszym zdaniem, jeszcze dwa wnioski. Po pierwsze taki, że po stronie ideologicznych sporów o prymat dogmatu równości nad wszelkimi innymi prawami obywatelskimi angażuje się kolejny urzędnik państwa.
Po drugie, że do uzasadniania ograniczania naszych praw stosuje się dziś co raz częściej regulacje i orzecznictwo europejskie.
W związku z tym zachęcam do podpisania listu protestacyjnego do Rzecznika Praw Obywatelskich przeciwko próbie ograniczania praw rodziców do wychowywania dzieci.
Paweł Woliński, Fundacja Mamy i Taty
Treść listu:
Treść listu:
Rzecznik Praw Obywatelskich
prof. Irena Lipowicz
Szanowna Pani,
w związku z treścią wystąpienia z dnia 24 kwietnia 2014 roku do Ministra Edukacji Narodowej w sprawie tzw. programu "Równościowe przedszkole", pragnę wyrazić moje szczere zaniepokojenie zajętym w nim stanowiskiem.
Odnoszę wrażenie, że jego istotą jest próba ograniczenia konstytucyjnego prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. Próba, dokonana w przeświadczeniu, że każde prawo obywatelskie musi ustąpić dziś dogmatowi równości.
Nie budzi wątpliwości pogląd, że polska Konstytucja w art. 33 odnosi się do tzw. równości formalnej kobiet i mężczyzn, czyli równości wobec prawa. Jednak w wystąpieniu do MEN wyraźne jest założenie, że należy interpretować tę normę szerzej, obejmując nią także tzw. wymiar tożsamościowy, czyli że kobieta i mężczyzna są tacy sami.
Powstaje pytanie czy rozumiana w ten sposób równość płci jest odbiciem obiektywnego faktu, opartym na poszukiwaniach naukowych (nauk biologicznych, psychologicznych, socjologicznych czy historycznych), czy może hipotezą czysto ideologiczną, przyjętą wyłącznie na mocy politycznych decyzji różnych ciał międzynarodowych?
Pisze Pani, że ustalanie i planowanie programu nauczania szkolnego należy do kompetencji państwa. Czy wynika z tego również prawo do rozpowszechniania w szkołach informacji i treści nieobiektywnych, jak choćby zideologizowana w ten sposób koncepcja równości płci?
Pisze Pani, że prawa rodziców do nauczania dzieci zgodnie z przekonaniami rodziców to nie ogranicza, bo mogą edukować je po szkole i w weekendy.
Czy na tej samej zasadzie zgodzi się Pani na ograniczanie innych praw obywatelskich? Czy pracodawcy mogliby np. ograniczać równość kobiet i mężczyzn w miejscu pracy argumentując, że równouprawnienie może się przecież realizować popołudniami i w weekendy?
System podatkowy także nie ogranicza się do opodatkowywania dochodów rodziców uzyskanych popołudniami i w weekendy a podatek VAT działa całą dobę i przez siedem dni w tygodniu. Dlaczego zatem pragnie Pani, by system oświaty, finansowany z tychże wpływów podatkowych, tolerował konstytucyjne prawa rodziców tylko poza szkołą?
Powołuje się Pani na wyrok Trybunału Konstytucyjnego wskazując, że prawo rodziców do wychowania podlega ograniczeniu ze względu na treść art. 70 ust. 1 Konstytucji, czyli obowiązek nauki do 18 roku życia. W wypadku "Równościowego przedszkola" trudno i ten argument uznać za trafny, bo mowa tu zajęciach w przedszkolu, które nie są obecnie obowiązkowe.
Pisze Pani wielokrotnie w swoim wystąpieniu o publikacji "Równościowe przedszkole" jako o programie edukacyjnym i jako taki go analizuje i z zaangażowaniem broni. Tymczasem same jego autorki wyjaśniają, że formalnie i faktycznie nie jest to program, a jedynie poradnik dla nauczyciela.
Mam zatem nieodparte wrażenie, że treścią swojego wystąpienia chce Pani koniecznie stanąć po jednej ze stron ideologicznego sporu, wpisać się w logikę ideologicznych argumentów oraz realizować polityczne postulaty równościowych elit.
Niepokoi mnie to, tym bardziej, że używając mocy i powagi urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich, który zgodnie z Konstytucją powinien stać na straży wolności obywateli, angażuje się Pani w aktywną próbę ograniczania ich praw.
prof. Irena Lipowicz
Szanowna Pani,
w związku z treścią wystąpienia z dnia 24 kwietnia 2014 roku do Ministra Edukacji Narodowej w sprawie tzw. programu "Równościowe przedszkole", pragnę wyrazić moje szczere zaniepokojenie zajętym w nim stanowiskiem.
Odnoszę wrażenie, że jego istotą jest próba ograniczenia konstytucyjnego prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. Próba, dokonana w przeświadczeniu, że każde prawo obywatelskie musi ustąpić dziś dogmatowi równości.
Nie budzi wątpliwości pogląd, że polska Konstytucja w art. 33 odnosi się do tzw. równości formalnej kobiet i mężczyzn, czyli równości wobec prawa. Jednak w wystąpieniu do MEN wyraźne jest założenie, że należy interpretować tę normę szerzej, obejmując nią także tzw. wymiar tożsamościowy, czyli że kobieta i mężczyzna są tacy sami.
Powstaje pytanie czy rozumiana w ten sposób równość płci jest odbiciem obiektywnego faktu, opartym na poszukiwaniach naukowych (nauk biologicznych, psychologicznych, socjologicznych czy historycznych), czy może hipotezą czysto ideologiczną, przyjętą wyłącznie na mocy politycznych decyzji różnych ciał międzynarodowych?
Pisze Pani, że ustalanie i planowanie programu nauczania szkolnego należy do kompetencji państwa. Czy wynika z tego również prawo do rozpowszechniania w szkołach informacji i treści nieobiektywnych, jak choćby zideologizowana w ten sposób koncepcja równości płci?
Pisze Pani, że prawa rodziców do nauczania dzieci zgodnie z przekonaniami rodziców to nie ogranicza, bo mogą edukować je po szkole i w weekendy.
Czy na tej samej zasadzie zgodzi się Pani na ograniczanie innych praw obywatelskich? Czy pracodawcy mogliby np. ograniczać równość kobiet i mężczyzn w miejscu pracy argumentując, że równouprawnienie może się przecież realizować popołudniami i w weekendy?
System podatkowy także nie ogranicza się do opodatkowywania dochodów rodziców uzyskanych popołudniami i w weekendy a podatek VAT działa całą dobę i przez siedem dni w tygodniu. Dlaczego zatem pragnie Pani, by system oświaty, finansowany z tychże wpływów podatkowych, tolerował konstytucyjne prawa rodziców tylko poza szkołą?
Powołuje się Pani na wyrok Trybunału Konstytucyjnego wskazując, że prawo rodziców do wychowania podlega ograniczeniu ze względu na treść art. 70 ust. 1 Konstytucji, czyli obowiązek nauki do 18 roku życia. W wypadku "Równościowego przedszkola" trudno i ten argument uznać za trafny, bo mowa tu zajęciach w przedszkolu, które nie są obecnie obowiązkowe.
Pisze Pani wielokrotnie w swoim wystąpieniu o publikacji "Równościowe przedszkole" jako o programie edukacyjnym i jako taki go analizuje i z zaangażowaniem broni. Tymczasem same jego autorki wyjaśniają, że formalnie i faktycznie nie jest to program, a jedynie poradnik dla nauczyciela.
Mam zatem nieodparte wrażenie, że treścią swojego wystąpienia chce Pani koniecznie stanąć po jednej ze stron ideologicznego sporu, wpisać się w logikę ideologicznych argumentów oraz realizować polityczne postulaty równościowych elit.
Niepokoi mnie to, tym bardziej, że używając mocy i powagi urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich, który zgodnie z Konstytucją powinien stać na straży wolności obywateli, angażuje się Pani w aktywną próbę ograniczania ich praw.
Z poważaniem
0 komentarze:
Prześlij komentarz