Z prokuratorem Piotrem Kosmatym, z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, który prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary, rozmawia Mirosław Koźmin
Wkrótce minie 21 lat od tajemniczego zniknięcia dziennikarza śledczego „Gazety Poznańskiej” Jarosława Ziętary. Ostatnio stało się głośno o tym, że wznowione śledztwo zostało przedłużone przez Prokuraturę Generalną do końca lipca. Przełom?
Trudno to tak określić. Analiza akt sprawy pokazała, że należy jeszcze zrobić wiele rzeczy. Teraz to robimy i zacieśniamy krąg osób, które mogą stać za tą sprawą. Trzeba zrobić wszystko, na co wcześniej nie pozwalał na przykład brak nowoczesnych urządzeń, jak monitoring, georadary, telefony komórkowe i tak dalej.
Co na pewno wiadomo?
Pewne jest, że 1 września 1992 roku w
Poznaniu rano dziennikarz wyszedł z mieszkania swej przyjaciółki Beaty, z
którą mieszkał i od tej pory nikt go już nie widział. Najpierw
podejrzewano, że zaginął, że może poszedł gdzieś w Polskę, ale to do
niego nigdy nie było podobne. Pani Beata zeznała, że był zamknięty w
sobie, tajemniczy. Nigdy nie opowiadał, nad czym pracuje. Ona się o
niego bała, wiedziała, że wchodzi na różne niebezpieczne tematy, ale on
nie chciał jej słuchać. Po tylu latach, przeprowadziłem wizję lokalną z
tą panią, zresztą pierwszą w tej sprawie, przeszliśmy z jej mieszkania
do budynku redakcji. Przekazałem do sprawdzenia odciski palców
zabezpieczone przez policję w jej mieszkaniu, siedem dni po zniknięciu
dziennikarza.
Nie zrobiono tego wcześniej?
Nie.
Dlatego ostatecznie ta sprawa trafiła do Krakowa? Poznańskich śledczych przerosła?
To
decyzja Prokuratury Generalnej, nie moja. Przeczytałem wszystkie akta, a
jest ich 29 tomów głównych i drugie tyle niejawnych. Poleciłem
sprawdzenie na terenie kilku województw przypadki odnalezienia zwłok
osób bez ustalonej tożsamości. W jednym przypadku, gdy denat wiekowo i z
rysopisu odpowiadał Ziętarze, sprawdzono DNA pobrane do porównania od
brata, ale bez skutku. To nie był ten dziennikarz. Sprawdziłem też
wątek, że Ziętara miał być werbowany do UOP, i że jako agent wyjechał do
Londynu i tam mieszka z nową przyjaciółką. UOP zaprzeczał, ale dotarłem
do materiałów w Agencji Wywiadu, z których wynikało, że Ziętara
rzeczywiście był werbowany, ale dwukrotnie zdecydowanie odmówił. Nie był
agentem i nie chciał nim być.
Skąd nagle hipoteza, że Ziętara został porwany i zamordowany?
Operacyjnie
pojawiła się informacja, że za tym stoi Przemysław C. z Poznania,
człowiek z półświatka, ale to ostatecznie zostało wykluczone, a sprawa
umorzona ze względu na niewykrycie sprawcy. Zresztą on sam zginął w
wypadku na motocyklu. Później inni przestępcy zaczęli donosić, że
wiedzą, kto zabił dziennikarza. Ale to tylko naiwna próba utargowania
czegoś dla siebie. Rzecz jasna, wszystkie takie sygnały sprawdzam.
Niczego nie bagatelizuję. A swoją drogą, to ja zmieniłem kwalifikację
tej sprawy na śledztwo w sprawie zabójstwa. I tak jest do dzisiaj.
Pojawił się także sygnał, gdzie są ukryte zwłoki dziennikarza.
To
prawda. W maju zeszłego roku pod Poznaniem, we wskazanym miejscu
poszukiwaliśmy zwłok. Nie znaleziono ich, ale fachowcy orzekli, że
kiedyś były tam jakieś zwłoki. Pytanie tylko czyje i kto je usunął. I
jaki w tym miał cel.
Teraz Pan zawęził krąg osób mogących mieć związek z porwaniem i zabójstwem. To też osoby z półświatka?
W większości tak, siedzący w więzieniach. Przesłuchuję ich.
Czy wykorzystuje pan w trakcie przesłuchań np. wykrywacz kłamstw?
Tak. Szczegółów nie zdradzę.
A
nie byłoby konieczne sprawdzenie, nad czym przed zabójstwem pracował
Ziętara? Może komuś się naraził? Może ktoś nie chciał być pokazany jako
aferzysta gospodarczy? Może wolał zabić lub zlecić zabicie niż stracić
nielegalnie zbity majątek? A zwłoki? Przecież można je rozpuścić w
kwasie. I po sprawie.
Dobre pytanie. Ustaliłem, nad czym pracował
dziennikarz, ale dla dobra śledztwa nie mogę odpowiedzieć. Zresztą
zebrałem też wszystkie publikacje Ziętary, jakie ukazały się we
wcześniejszych tytułach, w których pracował dziennikarz.
Śledztwo
zostało przedłużone do końca lipca. Myśli Pan, że zakończy się
rozwikłaniem tej tajemniczej, ale mimo upływu lat, nadal głośnej sprawy?
Robię,
co możliwe, ale jestem uczciwy i nie zapewniam z góry, że doprowadzę do
rozwikłania sprawy. Na pewno to jest też dla mnie moje osobiste
wyzwanie. Ojciec dziennikarza jeszcze przed swoją śmiercią powiedział,
że chciałby, żeby syn spoczął w tym samym grobie, co on i jego żona, w
Bydgoszczy. Chciałbym, by tak się stało.
Na zdjęciu u góry: Prokurator Piotr Kosmaty przy szafie pełnej akt sprawy zabójstwa Jarosława Ziętary
Fot. Mirosław Koźmin
Jarosław Ziętara - ur. 16 września 1968, zaginął 1 września 1992 w Poznaniu - dziennikarz porwany i prawdopodobnie zamordowany. Był dziennikarzem Gazety Poznańskiej (wcześniej pracował we Wprost i Gazecie Wyborczej), gdzie zajmował się m.in. dziennikarstwem śledczym, badał afery gospodarcze. 1 września 1992 roku Ziętara zaginął bez śladu w drodze redakcji.
Ten wywiad, a także wiele ciekawych tekstów w najnowszym, majowym wydaniu
6 komentarze:
Witaj R.,
Powiedz mi konkretnie kiedy ukaże się drugi numer Reportera.
Co do Jarka Ziętary, jestem pewna, że nie żyje i jego zwłok nie odnajdą nigdy. Zostały skasowane przez mafię. Taka jest moja hipoteza.
Pozdrawiam serdecznie
Witaj E.,
drugi numer Reportera trafi do sprzedaży już we wtorek.
Jeśli wznowiono śledztwo, a potem je przedłużono, to pewnie zaistniały jakieś okoliczności dające nadzieję na wyjaśnienie tej sprawy - tak myślę.
Pozdrawiam serdecznie
Drugi numer ukaże się 30 kwietnia. A mnie się wydaje, że Jarka skasowały służby a nie mafia, Choć to na jedno wychodzi.
pozdrawiam
Janusz S.
Czcigodny Rzepko
Walerian Pańko, Michał Falzmann, Jarosław Ziętara i tylu innych, nieznanych większości rodaków nawet z nazwiska. Taka już jest ta za przeproszeniem III RP.
Pozdrawiam ponuro.
Drogi Niedźwiedziu,
wcześniej mówiło się, że w Polsce działają panowie od śrubek. Dziś grasuje seryjny samobójca. Na to samo wychodzi...
Pozdrawiam serdecznie
@Janusz Szostak
Pisząc "mafia" miałam na myśli służby. Oni są specjalistami od kasowania.
Za bardzo im Jarek był niewygodny.
Pozdrawiam serdecznie
Prześlij komentarz