Na początku czerwca 2010 roku Rosjanie przekazali nam stenogramy z czarnych skrzynek. Wynikało z nich, że załoga zdawała sobie sprawę z fatalnej pogody. Kapitan Protasiuk mówił: „W tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść”, „Spróbujemy podejść, zrobimy jedno zejście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie”. Mimo licznych ostrzeżeń systemu TAWS piloci kontynuowali lądowanie.
Od początku z tymi kopiami coś było nie tak. Nie powinno się więc traktować tego stenogramu jak dekalogu. W ciągu pięciu lat nasi prokuratorzy byli w Moskwie kilka razy, by zrobić nowe odczyty z czarnych skrzynek. I ciągle coś im się nie zgadzało.
Widzieliśmy wszyscy sejf w Moskwie, który po włożeniu czarnych skrzynek został zaplombowany. Nie wierzy pani w te zabezpieczenia?
Służby specjalne potrafią wejść do każdego strzeżonego budynku i to bez najmniejszego śladu. A co dopiero jeśli sejf mają pod własną kontrolą. Myślenie, że Rosjanie nie byliby do tego zdolni, to Himalaje naiwności. Niezależni specjaliści, którzy porównywali stenogramy z pozostałymi dowodami (na przykład zdjęciami satelitarnymi czy innymi ekspertyzami) zwrócili uwagę, że wiele rzeczy się nie zgadza. Same kopie zapisów różnią się w stopniu uniemożliwiającym uznanie ich za rzetelne. Na przykład w nagraniach wykonanych w Moskwie 31 maja 2010 roku zabrakło 16 sekund.
Jednak Instytut Sehna wydał opinię, że nagrania nie nosiły śladów ingerencji ani manipulacji.
Niektóre z przekazanych kopii faktycznie nie nosiły śladów ingerencji, ale pamiętajmy o jednym fakcie. To, że „zrzutu” kopii rzeczywiście dokonano z oryginałów, wiemy tylko na podstawie oświadczenia Rosjanina, niejakiego Trusowa.
Ostatnie sekundy lotu tupolewa mogły wyglądać inaczej, niż myśleliśmy?
Zawsze zastanawiało mnie, jak to możliwe, że w stenogramach nie ma śladu histerii załogi. Najmniejszego objawu zdenerwowania. Słychać tylko odliczanie wysokości. Czy możliwe, by w czasie, gdy coś dziwnego dzieje się z samolotem, nikt tego nie skomentował choćby zdaniem? Tymczasem nie było żadnego krzyku ani podniesionego głosu.
Załoga mogła być sparaliżowana albo skupiona na manewrze, który mógł wszystkich uratować.
Trudno mi w to uwierzyć. Podobne wątpliwości mają śledczy, skoro w sierpniu 2014 roku wystąpili do Rosji o zgodę na kolejne skopiowanie zapisów czarnych skrzynek. Tym razem przy zastosowaniu nowego oprogramowania. Widać, że nie mają ochoty pracować na materiale, który dostali wcześniej.
Rosjanie mogli zmontować stenogram?
Nie musieli. Wystarczy, że nagrali tyle, ile chcieli. Ale są też opinie poważnych ekspertów, że taki montaż jest prawdopodobny. Te kolejne prośby prokuratury potwierdzają nasze podejrzenia, że kopie, na których swój raport oparła komisja Millera, były niewiarygodne. Cały raport nadaje się więc do kosza.
(...)
Fragm. i okładka- Wydawnictwo M
Informacja o konferencji prasowej autorów
witaj R.,
OdpowiedzUsuńTo ostatnie zamieszanie wokół odczytów z czarnych skrzynek tupolewa jest robione specjalnie przed wyborami. PiS ma rację.
Pozdrawiam serdecznie
Witaj E.,
OdpowiedzUsuńprzez 5 lat z materiałami zawartymi w czarnych skrzynkach Rosjanie mogli zrobić wszystko. Dlatego uważam, że dyskusja nad odczytami z tego co udostępnili Ruscy nie ma najmniejszego sensu, bo to nie są w żadnym wypadku dowody wiarygodne.
Owszem, to mogłyby być dowody, gdyby czarne skrzynki trafiły do Polski zaraz po tragedii i gdyby zajęli się nimi niezależni eksperci, choćby z powołanej w tym celu komisji międzynarodowej. A nie jacyś Artymowicze od seriali "M jak miłość"... Jaką wartość i wiarygodność ma stenogram stworzony na podstawie spreparowanych dowodów. Żadną. Dlatego to błąd, że niektórzy dają się wciągać w dyskusję nad ich treścią.Czy było tak, czy inaczej. Czy to były głosy z kokpitu, czy z salonki. Itp.
Pozdrawiam serdecznie