Świetne!!!!;)))))))) Uśmiałam się do łez. Wstyd mi za takiego prezydenta, z którego cały świat się śmieje. Nic dziwnego, że postrzegają Polaków jako głupców, skoro sama głowa państwa tak się zachowuje. Specjalnie takiego PO trzyma na stanowisku.
u nas w domu? Tak, wytypowany :-). Postanowiliśmy, że nie będziemy się rozdrabniać i postawimy na tego, który ma największe szanse, by wyprowadzić z Belwederu obecnego lokatora. Naszym kandydatem jest p. Duda.
Tak, jeśli w drugiej turze spotka się Duda z "Bulem", to znowu dojdzie u wielu do konfliktu sumienia z wyborem mniejszego zła. U mnie też tak pewnie będzie. Tymczasem w pierwszej Turze z najwyższą przyjemnością oddam głos na Grzegorza Brauna i w ten oto sposób pozostanę w zgodzie ze swoim sumieniem. O dziwo, ta kandydatura zyskała przychylność mojej małżonki, która generalnie gardzi polityką i politykami. Tak więc u nas w domu pełna gotowość przedwyborcza:)
Bardzo cenię Brauna jako artystę - reżysera i dokumentalistę. Uważam, że działając w tej dziedzinie zrobił więcej dla Polski niż większość polityków. Jednak nie podzielam jego monarchistycznych poglądów uważając je za zbyt, może nie tyle radykalne, co ekscentryczne. Nieprzystające do rzeczywistości. Choć jego diagnozy obecnej sytuacji bywają trafne.
Cóż, z perspektywy ostatnich 25 lat mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że demokracja w naszym kraju w ogóle się nie sprawdziła. Może czas na powrót do formuły, która w Polsce sprawdzała się przez setki lat? Stąd właśnie mój wybór - zawsze byłem zwolennikiem jednowładztwa, byle tylko było kadencyjne. A czy to będzie monarchia, czy system prezydencki jak w USA, to już mniej istotne. Demokracja przy takich "elitach" politycznych i elektoracie jak w Polsce, wieszczy tylko i wyłącznie katastrofę.Ba, ta katastrofa już nastąpiła, gdyż sam już tylko dług publiczny na poziomie BILIONA złotych, to najlepszy dowód na bankructwo obecnego systemu polityczno - gospodarczego. Kiedyś proponowałem, aby Możliwość brania udziału w procesie wyborczym była przywilejem, a nie przykrym obowiązkiem, a wybory dokonywane przy urnach były świadome i odpowiedzialne. W tym celu zaproponowałem, aby czynne prawo wyborcze posiadał tylko ten obywatel, który zdałby państwowy egzamin, mający potwierdzić jego znajomość mechanizmów politycznych, struktur państwowych i systemu działania instytucji państwowych. Wówczas można by uniknąć sytuacji takiej jak obecnie, że 70% społeczeństwa, to debile, którzy wybierają do władz podobnych sobie, lub głosują na jakiegoś kandydata, gdyż jest przystojny. Chciałbym, aby ludzie byli odpowiedzialni za swoje wybory i wiedzieli co robią zaznaczając krzyżyk przy czyimś nazwisku. Ale to tak na marginesie. Dla mnie najistotniejsze jest to, co ten Braun mówi i jaki ma pomysł na model polityczny i gospodarczy kraju. A najważniejsze jest to, że nie używa lub nadużywa obietnic, że komuś coś da. Czego nie można powiedzieć o większości jego kontrkandydatów. Zresztą każda obietnica składana przez kandydata na urząd prezydencki jest zwykłym oszustwem, gdyż prezydent nie posiadając zaplecza w postaci większości parlamentarnej może sobie te obietnice w buty wsadzić, a posiadając zaplecze w postaci większości jest zbędny jako inicjator ustawodawczy. Dlatego właśnie Braun, który otwarcie głosi konieczność przejścia z systemu parlamentarno - gabinetowego do sytemu prezydenckiego jest po prostu najbardziej wiarygodny, gdyż chce on realnego wzmocnienia funkcji prezydenta kosztem rządu i parlamentu. I to jest jego cel, a nie czcze obietnice, których jak wiadomo żaden prezydent nie spełnia - bo w zasadzie nie może, albo po prostu nie musi.
no dobrze, ale jak on ten cel osiągnie - jeśli nawet zostanie prezydentem - nie mając żadnego zaplecza. Kto mu da tę władzę? Do zmiany konstytucji potrzeba 2/3 głosów. Stworzy sobie partę prezydencką? Koło się zamyka...
Sposób wydaje się bardzo prosty, a mianowicie po uzyskaniu już fotela prezydenckiego, może rozpisać referendum w sprawie zmiany ustroju na prezydencki. Prezydent może rozpisać takie referendum i mając dostateczne poparcie społeczne zmienić ustrój.
no właśnie nie bardzo. Przy obecnym układzie w parlamencie sam nie da rady. Do wniosku o takie referendum ogólnokrajowe, czy uwzględniające zmiany w Konstytucji potrzeba zgody choćby senatu, na początek. Właśnie mówię, że kompetencje prezydenta są w Polsce bardzo ograniczone...
Czy ja chcę żeby było inaczej? Być może tak. Ale to zależy kogo nasi rodacy będą wybierać w przyszłości. Bo jak takich jak ten obecny, to uchowaj Boże...
Prezydent mógłby nawet bez zaplecza politycznego odwołać się do społeczeństwa i spróbować zebrać kilkaset tysięcy podpisów pod wnioskiem o referendum w tej sprawie. Następnie przed parlamentem postawić wniosek prezydencki poparty dodatkowo wnioskiem obywatelskim. Taką inicjatywę raczej trudno byłoby odrzucić nawet takiemu butnemu tworowi jak macierzysta partia pierwszego analfabety III RP. Wtedy ośrodek decyzyjny spocząłby na suwerenie, którego głos byłby dla rządzącej bandy wiążący. To jest do zrobienia. Jedynym zagrożeniem jest to, na co słusznie zwróciłeś uwagę, aczkolwiek nie mam wątpliwości, że taka operacja przerasta możliwości "Bula" i jego świty, więc nie sądzę, żeby podobne lub gorsze nieszczęście jak jego prezydentura mogło nas jeszcze spotkać. Generalnie chodzi mi o to, że nie ma większego znaczenia, kto zastąpi "Bula" na fotelu prezydenckim z tą tylko różnicą, że na pewno będzie robił mniejszy obciach lub nie robił go wcale. Niemniej jednak pozostanie on tak samo bierny w obecnym systemie politycznym. Prezydent, który nie dysponuje większością w parlamencie nie może nic (poza funkcją reprezentacyjną), a prezydent, który taką większość ma, nie jest do niczego potrzebny, bo jego inicjatywy zrealizować może jego partia macierzysta i bez jego udziału - przy założeniu, że inicjatywy programowe są zbieżne.
Witaj R.,
OdpowiedzUsuńŚwietne!!!!;))))))))
Uśmiałam się do łez.
Wstyd mi za takiego prezydenta, z którego cały świat się śmieje.
Nic dziwnego, że postrzegają Polaków jako głupców, skoro sama głowa państwa tak się zachowuje. Specjalnie takiego PO trzyma na stanowisku.
Pozdrawiam serdecznie
Witaj E.,
OdpowiedzUsuńno właśnie :-) Żeby Polska w siłę rosła...itd.
Dzięki!
Serdecznie pozdrawiam Pelargoniowo!
Chyba jednak lepiej będzie jak Bronek zajmie się swoimi marzeniami o produkcji brykietu.
OdpowiedzUsuńPrzemek,
OdpowiedzUsuńjeden brykiety, ten z Biłgoraja palety i w polityce byłoby mniej szkodników.
Pozdrawiam
Facetka z gegry mu da :)
OdpowiedzUsuńZależy im na utrzymaniu tego cymbała na fotelu prezydenckim, bo nawet taka miernota jak Kopaczowa może na jego tle błyszczeć.
OdpowiedzUsuńP.S.
Jak tam u Was przed wyborami? Kandydat wytypowany?
Pozdrawiam serdecznie.
Tie_Fighter,
OdpowiedzUsuńu nas w domu? Tak, wytypowany :-). Postanowiliśmy, że nie będziemy się rozdrabniać i postawimy na tego, który ma największe szanse, by wyprowadzić z Belwederu obecnego lokatora. Naszym kandydatem jest p. Duda.
Pozdrawiam
Tak, jeśli w drugiej turze spotka się Duda z "Bulem", to znowu dojdzie u wielu do konfliktu sumienia z wyborem mniejszego zła. U mnie też tak pewnie będzie. Tymczasem w pierwszej Turze z najwyższą przyjemnością oddam głos na Grzegorza Brauna i w ten oto sposób pozostanę w zgodzie ze swoim sumieniem. O dziwo, ta kandydatura zyskała przychylność mojej małżonki, która generalnie gardzi polityką i politykami. Tak więc u nas w domu pełna gotowość przedwyborcza:)
OdpowiedzUsuńŁączę pozdrowienia.
Bardzo cenię Brauna jako artystę - reżysera i dokumentalistę. Uważam, że działając w tej dziedzinie zrobił więcej dla Polski niż większość polityków. Jednak nie podzielam jego monarchistycznych poglądów uważając je za zbyt, może nie tyle radykalne, co ekscentryczne. Nieprzystające do rzeczywistości. Choć jego diagnozy obecnej sytuacji bywają trafne.
OdpowiedzUsuńCóż, z perspektywy ostatnich 25 lat mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że demokracja w naszym kraju w ogóle się nie sprawdziła. Może czas na powrót do formuły, która w Polsce sprawdzała się przez setki lat? Stąd właśnie mój wybór - zawsze byłem zwolennikiem jednowładztwa, byle tylko było kadencyjne. A czy to będzie monarchia, czy system prezydencki jak w USA, to już mniej istotne. Demokracja przy takich "elitach" politycznych i elektoracie jak w Polsce, wieszczy tylko i wyłącznie katastrofę.Ba, ta katastrofa już nastąpiła, gdyż sam już tylko dług publiczny na poziomie BILIONA złotych, to najlepszy dowód na bankructwo obecnego systemu polityczno - gospodarczego. Kiedyś proponowałem, aby Możliwość brania udziału w procesie wyborczym była przywilejem, a nie przykrym obowiązkiem, a wybory dokonywane przy urnach były świadome i odpowiedzialne. W tym celu zaproponowałem, aby czynne prawo wyborcze posiadał tylko ten obywatel, który zdałby państwowy egzamin, mający potwierdzić jego znajomość mechanizmów politycznych, struktur państwowych i systemu działania instytucji państwowych. Wówczas można by uniknąć sytuacji takiej jak obecnie, że 70% społeczeństwa, to debile, którzy wybierają do władz podobnych sobie, lub głosują na jakiegoś kandydata, gdyż jest przystojny. Chciałbym, aby ludzie byli odpowiedzialni za swoje wybory i wiedzieli co robią zaznaczając krzyżyk przy czyimś nazwisku. Ale to tak na marginesie. Dla mnie najistotniejsze jest to, co ten Braun mówi i jaki ma pomysł na model polityczny i gospodarczy kraju. A najważniejsze jest to, że nie używa lub nadużywa obietnic, że komuś coś da. Czego nie można powiedzieć o większości jego kontrkandydatów. Zresztą każda obietnica składana przez kandydata na urząd prezydencki jest zwykłym oszustwem, gdyż prezydent nie posiadając zaplecza w postaci większości parlamentarnej może sobie te obietnice w buty wsadzić, a posiadając zaplecze w postaci większości jest zbędny jako inicjator ustawodawczy. Dlatego właśnie Braun, który otwarcie głosi konieczność przejścia z systemu parlamentarno - gabinetowego do sytemu prezydenckiego jest po prostu najbardziej wiarygodny, gdyż chce on realnego wzmocnienia funkcji prezydenta kosztem rządu i parlamentu. I to jest jego cel, a nie czcze obietnice, których jak wiadomo żaden prezydent nie spełnia - bo w zasadzie nie może, albo po prostu nie musi.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Na twitterze kradno fotki: https://twitter.com/Konfituraa/status/594207128858025984
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tie_Fighter
OdpowiedzUsuńno dobrze, ale jak on ten cel osiągnie - jeśli nawet zostanie prezydentem - nie mając żadnego zaplecza. Kto mu da tę władzę? Do zmiany konstytucji potrzeba 2/3 głosów. Stworzy sobie partę prezydencką? Koło się zamyka...
Pozdrawiam
Przemek,
OdpowiedzUsuńo, kurka! Na fb to samo, muszę coś z tym zrobić na przyszłość. Oznaczać jakoś. Dzięki!
Pozdrowienia
@Rzepka,
OdpowiedzUsuńSposób wydaje się bardzo prosty, a mianowicie po uzyskaniu już fotela prezydenckiego, może rozpisać referendum w sprawie zmiany ustroju na prezydencki. Prezydent może rozpisać takie referendum i mając dostateczne poparcie społeczne zmienić ustrój.
Pozdrawiam.
Tie__Fighter
OdpowiedzUsuńno właśnie nie bardzo. Przy obecnym układzie w parlamencie sam nie da rady. Do wniosku o takie referendum ogólnokrajowe, czy uwzględniające zmiany w Konstytucji potrzeba zgody choćby senatu, na początek. Właśnie mówię, że kompetencje prezydenta są w Polsce bardzo ograniczone...
Czy ja chcę żeby było inaczej? Być może tak. Ale to zależy kogo nasi rodacy będą wybierać w przyszłości. Bo jak takich jak ten obecny, to uchowaj Boże...
Prezydent mógłby nawet bez zaplecza politycznego odwołać się do społeczeństwa i spróbować zebrać kilkaset tysięcy podpisów pod wnioskiem o referendum w tej sprawie. Następnie przed parlamentem postawić wniosek prezydencki poparty dodatkowo wnioskiem obywatelskim. Taką inicjatywę raczej trudno byłoby odrzucić nawet takiemu butnemu tworowi jak macierzysta partia pierwszego analfabety III RP. Wtedy ośrodek decyzyjny spocząłby na suwerenie, którego głos byłby dla rządzącej bandy wiążący. To jest do zrobienia. Jedynym zagrożeniem jest to, na co słusznie zwróciłeś uwagę, aczkolwiek nie mam wątpliwości, że taka operacja przerasta możliwości "Bula" i jego świty, więc nie sądzę, żeby podobne lub gorsze nieszczęście jak jego prezydentura mogło nas jeszcze spotkać.
OdpowiedzUsuńGeneralnie chodzi mi o to, że nie ma większego znaczenia, kto zastąpi "Bula" na fotelu prezydenckim z tą tylko różnicą, że na pewno będzie robił mniejszy obciach lub nie robił go wcale. Niemniej jednak pozostanie on tak samo bierny w obecnym systemie politycznym. Prezydent, który nie dysponuje większością w parlamencie nie może nic (poza funkcją reprezentacyjną), a prezydent, który taką większość ma, nie jest do niczego potrzebny, bo jego inicjatywy zrealizować może jego partia macierzysta i bez jego udziału - przy założeniu, że inicjatywy programowe są zbieżne.
Pozdrawiam
W takim razie pozostaje nam liczyć na mądrość narodu. Może tym razem się nie zawiedziemy ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam