poniedziałek, 14 lipca 2014

Aktion T4 przed szpitalem w Wołominie

W 2007 roku niemiecki historyk Ulf Schmidt, autor biografii Karla Brandta, osobistego lekarza Adolfa Hitlera, opisał przypadek chorego dziecka, które urodziło się na początku 1939 roku w rodzinie rolników spod Lipska. Jak ustalono, chłopczyk nazywał się Gerhard Kretschmar, był niewidomy, miał zdeformowaną stopę i nie miał przedramienia. 

Ojciec, Richard Kretschmar – gorliwy sympatyk Hitlera zawiózł noworodka do kliniki pediatrycznej w Lipsku i poprosił, by dziecko „uśpiono”. Kiedy usłyszał, że jest to niezgodne z prawem, napisał list do samego fuhrera, by ten pomógł mu rozwiązać jego problem. Hitler wysłał na miejsce swojego osobistego lekarza, Karla Brandta, aby zbadał dziecko i kiedy okazało się, że informacje są prawdziwe, nakazał chłopczyka zabić. Niemowlę zmarło 25 lipca 1939 roku, najprawdopodobniej  na skutek zastrzyku z luminalu, choć jako oficjalną przyczynę śmierci podano „niedowład serca”. Przypadek ten był początkiem wprowadzenia w Rzeszy programu likwidacji dzieci  fizycznie bądź umysłowo upośledzonych.

 Niecały miesiąc później Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało rozporządzenie,  by zgłaszać w urzędach wszystkie przypadki nowo narodzonych dzieci (a także tych do 3. roku życia) w stosunku do których jest podejrzenie takich schorzeń jak: idiotyzm, mongolizm, małogłowie, wodogłowie, wady i ubytki narządów ruchu oraz porażenia spastyczne i inne. Początkowo dzieci takie zabijano zastrzykami, potem tlenkiem węgla i cyjanowodorem.

 Z czasem programem, któremu nadano nazwę  Akcja T4  (skrót od adresu berlińskiej willi gdzie mieściła się Fundacja Dobroczynności i Opieki Medycznej [sic!]) objęto również chore osoby dorosłe. Szacuje się, że w wyniku Akcji T4 w latach 1939 - 1945  zgładzono  około 200 tys.  ludzi.

Tyle historia...
PS. 
Żeby dać odpór łgarstwom rozpowszechnianym przez aborcjonistów  w czasie nagonki na prof. Bogdana Chazana,  wklejam zamieszczony w Salonie24 komentarz Wiesławy , który zawiera fakty:

"(...)Pani, o którą toczy się spór w mediach od kilkunastu dni nigdy nie była pacjentką prof. Bogdana Chazana. Rzecznik Praw Pacjenta na podstawie dokumentacji medycznej ustalił, że owa pani była pacjentką:
1. najpierw kliniki Novum, gdzie poddała się zapłodnieniu pozaustrojowemu ("in vitro"). to jest taki geszeft, który tylko tym się zajmuje, natomiast rezultaty tej działalności już go nie obchodzą, i ciązy u zapłodnionych klientek już nie prowadzą.

2. z tego powodu owa pani udała się do Centrum Medycznego „ADAD”, gdzie była pacjentką dr Macieja Gawlaka. to dr Gawlak prowadził tę ciążę, a nie dr Chazan, co usiłują ludziom wmłotkować różne tłuki Tak się składa, że dr Gawlak jest jednocześnie pracownikiem szpitala św. Rodziny, więc to on ja sprowadził na oddział, którego jest ordynatorem

3. to dr Gawlak poinformował ta panią o wadach dziecka i możliwości aborcji. Było to 27 marca. Wtedy nie wyraziła woli poddania się aborcji i została przez dr Gawlaka skierowana na na badania w IMiDz Po powrocie do szpitala św Rodziny powiedziała, że podejmie decyzję po naradzeniu się z mężem i została wypisana do domu 3 kwietnia.

4 Z ustaleń poczynionych przez Rzecznika Praw Pacjenta wynika, ze ta pani po raz pierwszy zakomunikowała wolę poddania się aborcji prof. Chazanowi w dniu 14.04.2014 r.
Odpowiedź Prof. Chazana na żądanie pacjentki gotowa była dnia następnego po jego wystosowaniu, zaś pacjentka zgłosiła się po jej odbiór 16.04.2014.
Niezwłocznie po tym (17.04.2014), w Szpitalu św. Rodziny lekarz prowadzący, Dr Maciej Gawlak, samodzielnie wystawił pacjentce pisemne skierowanie do Szpitala Bielańskiego, po uprzednim telefonicznym uzgodnieniu konsultacji na dzień kolejny.

Tym samym, lekarz prowadzący pacjentkę w Szpitalu św. Rodziny nie tylko wskazał miejsce, gdzie może się poddać procedurze aborcyjnej, ale wystawił też stosowne po temu skierowanie.

Kiedy przeanalizuje się te daty, to widać, jakiego łgarstwa dopuszczają się lobbyści biznesu inseminacyjno - aborcyjnego.

Bo to jest biznes i to niemały. Np Klinika Novum ma przyznane przez Ministerstwo Zdrowia 10 mln zł w ramach programu in vitro. na dwa lata (1.07.104 - 30.06.2016). Pan dr Dębski najbardziej bolał, ze z powodu cesarskiego cięcia następne zapłodnienie in vitro będzie można u tej pani wykonać dopiero za kilka miesięcy, a po aborcji można byłoby to zrobić wcześniej.
"







2 komentarze:

  1. Witaj R.,

    Bardzo dobry artykuł, podpisuję się pod nim rękoma i nogami:-)

    Taka jest prawda, że jak się chce psa uderzyć, kij zawsze się znajdzie. I własnie znalazł sie na prof. Chazana, który, jak prawdziwy chrześcijanin, postąpił zgodnie ze swoim sumieniem. A rzeczona pacjentka (nie profesora) niech zgłasza pretensje do kliniki, w której robiono jej to in vitro.

    TO tyle.
    Nie komentujesz ostatnio u mnie na blogach. Na tym "Kwiaty Polskie" też umieściłam notke, chociaż nie ma tego w Twoim spisie. Ale kliknij na nazwę bloga, to ci się ta strona wyswietli.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj E.,

    coś musi być z tą funkcją nie tak na całym blogerze, bo - jak zauważyłem - nie agregowało się nie tylko u mnie.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń