Lato w pełni, żniwa coraz bliżej a wraz z nimi tak zwany sezon ogórkowy, który jest przekleństwem dziennikarzy. Bo o czym tu pisać? Skoro (trawestując Kazika): wyjechali na wakacje wszyscy nasi ulubieńcy!
Na szczęście są jeszcze politycy, a na nich zawsze można liczyć, nawet upalnym latem. A może zwłaszcza wówczas.
Oto Henryk Kmiecik, poseł PSL, z sejmowej mównicy oskarżył działaczkę PO o udział w pornograficznych filmach: - To ta sama osoba, która mówi o sobie, że posiada wysokie morale, a zasłynęła jako aktoreczka filmów erotyczno-pornograficznych, która była wielokrotnie notowana przez policję za czyny nieobyczajne, gorszące osoby starsze i dzieci – wytykał bez ogródek ludowiec i dodał - Przyznała, że jej filmy erotyczno-pornograficzne były nagrywane za jej zgodą, jej kamerą i są jej własnością.
Jak się okazuje chodzi o Ewę K., która jest burmistrzem niewielkiego miasteczka w województwie dolnośląskim. Podczas ostatnich wyborów samorządowych była ona rekomendowana przez samą Ewę Kopacz: „Będzie najlepszym waszym wyborem. Zaufajcie jej. Ja jej zaufałam”.
Pani premier pewnie wie, co mówi i na kogo stawia, gdyż jej partia ma spory dorobek w pornograficzno - erotycznych igraszkach, co solidnie udokumentowali kelnerzy z knajpy „Sowa i Przyjaciele”.
I być może poseł Kmiecik jest ostatnim sprawiedliwym, walczącym o moralność w szeregach koalicji rządzącej, ze szczególnym uwzględnieniem Platformy Obywatelskiej: - Jestem ciekaw, czy pani premier teraz szybko przetnie ten wrzód na ciele Platformy? – pytał w Sejmie i nie pozostawiał sam sobie złudzeń - Chyba że stanie się tak samo, jak w przypadku Iwony K., prezes Kamiennogórskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Gdy powiedziałem pani premier o przetargu na samochód służbowy z tylną rozkładaną kanapą, mającą chyba służyć pozyskiwaniu inwestorów dla strefy – tu konsekwencji bowiem nie było.
Żeby jednak nie wyszło, że tylko w PO lubią sobie poświntuszyć. Trzeba zauważyć, że działacze PSL też nie pozostają w tyle. Wygląda jednak na to, że niektórzy z nich wolą seks wirtualny od zdrowego, chłopskiego chędożenia.
Oto pierwszy z brzegu przykład. Artur H. - działacz PSL i dyrektor z Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie - w marcu tego roku był służbowo w Korei Południowej. I podczas krótkiego pobytu w Azji nabił telefonicznych połączeń za 16 tysięcy złotych. Po urzędzie krążą teraz plotki, że rachunek był wysoki, ponieważ urzędnik ściągał w Korei filmy pornograficzne. On sam temu gorliwie zaprzecza. Ale mało kto chce wierzyć w jego zapewnienia: – Korzystanie przeze mnie z Internetu, było związane tylko i wyłącznie z moją pracą.
To jaki on tam ma zakres obowiązków? Filmy dla dorosłych recenzuje? Czy może wyszukuje nowe pozycje dla wyzwolonej seksualnie koalicji?
W każdym razie lato zapowiada się gorące, a w koalicji nawet duszne - od wzajemnych oskarżeń.
I tak oto, dzięki rządzącym, mamy od roku nieustającego Big Brothera, transmitowanego on line, na wszystkich dostępnych kanałach. Teraz to już chyba nikogo nic nie zdziwi.
I być może o to w tym chodzi.
Leo
Na szczęście są jeszcze politycy, a na nich zawsze można liczyć, nawet upalnym latem. A może zwłaszcza wówczas.
Oto Henryk Kmiecik, poseł PSL, z sejmowej mównicy oskarżył działaczkę PO o udział w pornograficznych filmach: - To ta sama osoba, która mówi o sobie, że posiada wysokie morale, a zasłynęła jako aktoreczka filmów erotyczno-pornograficznych, która była wielokrotnie notowana przez policję za czyny nieobyczajne, gorszące osoby starsze i dzieci – wytykał bez ogródek ludowiec i dodał - Przyznała, że jej filmy erotyczno-pornograficzne były nagrywane za jej zgodą, jej kamerą i są jej własnością.
Jak się okazuje chodzi o Ewę K., która jest burmistrzem niewielkiego miasteczka w województwie dolnośląskim. Podczas ostatnich wyborów samorządowych była ona rekomendowana przez samą Ewę Kopacz: „Będzie najlepszym waszym wyborem. Zaufajcie jej. Ja jej zaufałam”.
Pani premier pewnie wie, co mówi i na kogo stawia, gdyż jej partia ma spory dorobek w pornograficzno - erotycznych igraszkach, co solidnie udokumentowali kelnerzy z knajpy „Sowa i Przyjaciele”.
I być może poseł Kmiecik jest ostatnim sprawiedliwym, walczącym o moralność w szeregach koalicji rządzącej, ze szczególnym uwzględnieniem Platformy Obywatelskiej: - Jestem ciekaw, czy pani premier teraz szybko przetnie ten wrzód na ciele Platformy? – pytał w Sejmie i nie pozostawiał sam sobie złudzeń - Chyba że stanie się tak samo, jak w przypadku Iwony K., prezes Kamiennogórskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Gdy powiedziałem pani premier o przetargu na samochód służbowy z tylną rozkładaną kanapą, mającą chyba służyć pozyskiwaniu inwestorów dla strefy – tu konsekwencji bowiem nie było.
Żeby jednak nie wyszło, że tylko w PO lubią sobie poświntuszyć. Trzeba zauważyć, że działacze PSL też nie pozostają w tyle. Wygląda jednak na to, że niektórzy z nich wolą seks wirtualny od zdrowego, chłopskiego chędożenia.
Oto pierwszy z brzegu przykład. Artur H. - działacz PSL i dyrektor z Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie - w marcu tego roku był służbowo w Korei Południowej. I podczas krótkiego pobytu w Azji nabił telefonicznych połączeń za 16 tysięcy złotych. Po urzędzie krążą teraz plotki, że rachunek był wysoki, ponieważ urzędnik ściągał w Korei filmy pornograficzne. On sam temu gorliwie zaprzecza. Ale mało kto chce wierzyć w jego zapewnienia: – Korzystanie przeze mnie z Internetu, było związane tylko i wyłącznie z moją pracą.
To jaki on tam ma zakres obowiązków? Filmy dla dorosłych recenzuje? Czy może wyszukuje nowe pozycje dla wyzwolonej seksualnie koalicji?
W każdym razie lato zapowiada się gorące, a w koalicji nawet duszne - od wzajemnych oskarżeń.
I tak oto, dzięki rządzącym, mamy od roku nieustającego Big Brothera, transmitowanego on line, na wszystkich dostępnych kanałach. Teraz to już chyba nikogo nic nie zdziwi.
I być może o to w tym chodzi.
Leo
Witaj R.,
OdpowiedzUsuńChyba najlepszym komentarzem będzie cytat z marszałka Piłsudskiego: Pierdel, serdel, burdel!
Pozdrawiam serdecznie
Witaj E.,
OdpowiedzUsuńOtóż to! Sodomia i gomoria ;-)
Pozdrawiam serdecznie