czwartek, 28 listopada 2013

Marionetki szatana

Aktorka, miłośnik heavy metalu i zazdrosna żona. Każde z nich, na pewnym etapie swojego życia stanęło twarzą w twarz z szatanem. Nie rozpoznali go od razu. Wydawał się miły, nieszkodliwy, przyjazny. Z czasem ich życie zamieniło się jednak w koszmar. Wielu, może zbyć ich relacje pobłażliwym uśmieszkiem.

– Ci którzy doświadczyli tego na własnej skórze, już się nie śmieją – mówi „Reporterowi” egzorcysta. Ksiądz Grzegorz Przybyłek miał do czynienia z wieloma jeszcze straszniejszymi przypadkami. 
Dużym zaskoczeniem dla wielu osób musi być świadectwo Patrycji Hurlak, aktorki znanej m.in. z serialu „Klan”. Teraz z pogodnym uśmiechem opowiada o egzorcyzmach, jakie przeszła, i o tym, jak wiele dobrego sprawił dla niej Jezus. Nie kryje też, że jeszcze niedawno była okropną osobą.

 Od magii do Jezusa

Magią zaczęła się zajmować mając 6 lub 7 lat. Nie wiedziała, że robi źle. Dziś dziwi się, że przez te wszystkie lata ani jedna osoba nie ostrzegła jej przed tym. Nikt jej nie powiedział, że tak robić nie wolno. 
Wchodzenie w magię odbywało się malutkimi kroczkami. Najpierw amulety, horoskopy, talizmany. Pisemka dla dziewczynek - uczące jak czarować.
Wspomina, że w czasach jej dzieciństwa na rynku nie było tylu filmów czy pism o magii. Mimo to, w jej ręce trafił podręcznik czarnej magii. Tę książkę mama aktorki wyrzucała z domu kilkakrotnie. Podręcznik zawsze jakoś znajdował się z powrotem. Mało tego, w różnych dziecięcych sytuacjach kryzysowych, książka zawsze spadała na podłogę, otwierając się na pomocnym akurat zaklęciu. Na przykład, jak połamać nogi koleżance, mającej pójść na dyskotekę z chłopakiem, który akurat podobał się przyszłej aktorce. 
Z czasem zaczęła rzucać duże klątwy. Wtedy nie wiedziała, że zaklęcia te - niczym bumerang - uderzają także w nią. Przez 10 lat była połączona klątwą z pewnym człowiekiem. Dopiero po egzorcyzmie, jaki w końcu Patrycja przeszła, mężczyzna uwolnił się od niej i ożenił.  
Aktorka twierdzi, że dzięki magii miała spełnione każde swoje życzenie. Myślała, że to ona posiada taką moc, że jest jakąś super bohaterką.
W pewnym momencie poczuła jednak, że w jej życiu czegoś brakuje. Za sprawą magii postanowiła zatem „załatwić” sobie wymarzonego mężczyznę. Spotkała go już na drugi dzień. Idylla trwała dwa miesiące, po czym okazało się, że ukochany jest awanturnikiem, alkoholikiem, że zażywa narkotyki. Zupełnie nie wiedziała, jakiego zaklęcia ma użyć, aby wyplątać się z tej sytuacji. Wtedy zaczęła się zatem modlić.  
Dziś mówi, że Jezus stał cały czas obok niej. Wiedział, że ona tonie, czekał jednak, aż Patrycja sama poprosi Go o ratunek. Kiedy zaprosiła Jezusa do swojego życia, zaczęły się dziać rzeczy niesamowite.
Patrycja jest też sędzią i kierowcą rajdowym. Pewnego dnia wracała z rajdu, z Wejherowa do Warszawy. Była już wtedy po pierwszych modlitwach, podczas których prosiła Boga o wskazanie dalszej drogi życia. Nagle jej GPS zwariował. Zamiast do Warszawy doprowadził kobietę pod mury klasztoru we Włocławku. Tam, w konfesjonale czekał na nią franciszkanin - egzorcysta.
Sytuacja jest tym dziwniejsza, że zakonnik dzień wcześniej wrócił z Ziemi Świętej i tego dnia miał właśnie swój pierwszy dyżur po powrocie. 
To właśnie on odprawił nad Patrycją pierwszy egzorcyzm. Przez wszystkie lata swojego życia, trwała w niepokoju. Spała przy zapalonym świetle. Jak dziś mówi, z chwilą odprawienia egzorcyzmu, odzyskała spokój serca.
Teraz swoje świadectwo Patrycja Hurlak opisuje w książce „Nawrócona wiedźma”.

 Wywołamy małego szatanka?
 
Daniel był fanem muzyki rockowej. Lubił tego typu granie, odkąd sięgnie pamięcią. Nosił długie włosy i dżinsy. Przed laty na studiach, zafascynował się twórczością Kinga Diamonda. Wokalisty, który jest zdeklarowanym satanistą.
Zainteresowanie to przerodziło się w chorobliwą fascynację. Nie dało się z nim porozmawiać o niczym innym. Godzinami wpatrywał się w okładki płyt. Całe noce spędzał ze słuchawkami na uszach. Wczytywał się w teksty utworów. Analizował słowa i poszczególne wersy.
Pewnego wieczoru wyszedł do kolegi na imprezę. To było z dawna planowane spotkanie trzech dobrych kumpli. Impreza przerodziła się w horror.
Daniel pamięta, że nagle zaczął żartować w jakiś dziwny sposób. – Może zrobimy tu sobie czarną mszę – zagadnął ze śmiechem. Na początku koledzy również się śmiali.
Daniel czuł, jak w jego wnętrzu wybucha szalony, nienormalny chichot. – Może wywołamy szatana. Małego szatanka – zaczął śmiać się histerycznie. Czuł w sobie narastającą nienawiść i agresję. Niczego więcej już nie pamięta.
Gdy się ocknął, leżał na podłodze w zdemolowanym pokoju. Miał unieruchomione na plecach ręce. Nad sobą ujrzał twarz policjanta. Funkcjonariusz przykładał mu koniec pałki do klatki piersiowej: – Ty jesteś jakiś psychiczny? – rzucił bez ogródek, widząc błysk świadomości w oczach chłopaka.
Daniel nie pamiętał, jak wcześniej - w brutalnym szale - zdemolował mieszkanie. Pobił kolegów, którzy próbowali go powstrzymać. Nie byli w stanie dać mu rady. Porozbijał meble, wyrzucił telewizor przez okno. Powybijał szyby.
Przerażeni młodzieńcy wezwali na pomoc policję. Czterech rosłych funkcjonariuszy próbowało obezwładnić Daniela, a ten rzucał nimi po całym pokoju. Gdy zakuli go w końcu w kajdanki, wił się tak, że na przegubach rąk pozostały mu głębokie, krwawe szramy. W końcu stracił przytomność.
Rodzice Daniela szukali pomocy w Kościele. W końcu chłopak trafił do podwarszawskiego zakonnika egzorcysty. Modlitwy pomogły. Zakonnik powiedział Danielowi, że to nie było jeszcze opętanie ale, że - przez zbytnie zagłębienie się w satanistyczną twórczość - otworzył furtkę dla sił demonicznych.
– On wciąż będzie wokół ciebie krążył i szukał okazji. Dlatego musisz być od teraz bardzo uważny. Bardzo czujny  – ostrzegł chłopaka.
Zgodnie z poleceniem zakonnika, Daniel zniszczył wszystkie płyty Kinga Diamonda.
Dziś Daniela nie ma już wśród nas. Jakiś czas potem zginął w wypadku samochodowym.

Zawarła pakt z diabłem

Ksiądz Grzegorz Przybyłek jest egzorcystą Diecezji Płockiej. W swojej posłudze spotkał się z podobnymi przypadkami.
- Przy tego typu sytuacjach, gdy mamy do czynienia ze zniewoleniem demonicznym, alkohol powoduje, że oddajemy pole tej drugiej stronie. Miałem przypadek, że u pewnego chłopaka zło ujawniło się właśnie po wypiciu kilku piw – opowiada - Podobnie, jak w opisanym przypadku, chłopak stał się bardzo agresywny. Jego bliscy byli przerażeni. W pierwszej chwili sądzili, że zwyczajnie sobie popił, więc ta agresja jest naturalna. Przecież po alkoholu ludzie różnie reagują. Było to jednak coś więcej – dodaje. 
W takich  przypadkach egzorcysta widzi specyficzny znak czasów: - Wcześniej pewne zagrożenia duchowe funkcjonowały na danym terenie. Świat był bardziej zamknięty. Te zagrożenia były typowe dla danego obszaru. Pozostawały znane i łatwiej można się było poruszać w tej przestrzeni. Obecnie następuje kumulacja różnorakich wpływów i trochę zanikła postawa, która kiedyś nazywała się bojaźnią Bożą.
Duchowny podaje przykład 45-letniej kobiety, która zawarła pakt z szatanem. Miała trudności życiowe i chciała być silna. Duchowny zapytał ją, skąd w ogóle wiedziała, jak to zrobić. Kobieta odparła, że po prostu usiadła przed komputerem i znalazła sposób w Internecie. Teraz jest na etapie wychodzenia, ale wiele się nacierpiała i cierpi nadal.

Z praktyki księdza Przybyłka wynika, że opętania w sensie ścisłym należą do wyjątków. Natomiast zniewoleń jest dużo

- Kiedyś, gdy mówili: tego nie ruszaj, bo jest niebezpieczne, raczej starano się omijać to coś z daleka – zauważa duchowny - Dziś sięga się po to z przekory, albo, żeby się przekonać, czy na pewno to takie groźne. Jeden przejdzie to lekko, a drugi zostaje głęboko skażony – zauważa duchowny.

Masz na ramieniu aniołka

Edyta i Tomek mieszkają w Wielkiej Brytanii. Ich życie układało się jak w bajce, do chwili, gdy Edytę zaczęły dręczyć podejrzenia, że jej mąż ma kogoś. Tomek miał w końcu dość ciągłej, bezpodstawnej zazdrości. Po kolejnej awanturze, wyprowadził się z domu.
Załamaną Edytą zajęła się wtedy życzliwa koleżanka. Tłumaczyła, że Tomek nie jest jej potrzebny. Że teraz puszczą go z torbami i Edyta będzie miała mnóstwo pieniędzy.
– Moja teściowa ma pewne zdolności – powiedziała kiedyś Edycie – Ona widzi różne rzeczy. Potrafi przepowiadać przyszłość. Zna się na tajemniczych sprawach. Nawet już przepowiedziała, że Tomek będzie chciał wrócić. Myślę, że powinnaś się z nią spotkać. Ja się jej radzę we wszystkim.
- W tamtym momencie bardzo się do tego zapaliłam – przyznaje Edyta - Byłam w złym stanie psychicznym. Potrzebowałam wsparcia i one mi tym wsparciem chciały służyć. Nie podejrzewałam niczego złego.
Koleżanka od dłuższego czasu czuła przy sobie czyjąś obecność. Dochodziło nawet do tego, że zatrzymywała auto, bo czuła, że ktoś jest na tylnym siedzeniu. Teściowa powiedziała, że to duch dziewczyny. Uspokoiła jednak, że to dobry duch, który chce się nią opiekować.
– Innym razem na jednej z imprez powiedziała pewnej kobiecie: - Masz na ramieniu aniołka. Na początku brałam to wszystko za dobrą monetę – mówi Edyta -  Nie wiedziałam, że teściowa koleżanki  podporządkowała już ją sobie. Skłóciła ją z rodzicami, ona była  tylko marionetką.
Rodzina Edyty dążyła do pogodzenia małżonków. W szczerej rozmowie z Tomkiem Edyta przyznała, że od pół roku koleżanka wmawiała jej tę zazdrość. Małymi dawkami podkopywała zaufanie do męża. Wydawało się, że wszystko idzie ku lepszemu. Do momentu, gdy Edyta znów spotkała się z koleżanką.
Tomek był przerażony. Znów nie mógł porozumieć się z żoną. - Nie docierały do niej żadne racjonalne argumenty. Jej twarz dziwnie się zmieniała. Ja jej nie poznawałem. Od początku mówiłem, że te dwie to czarownice, i teraz miałem najlepszy dowód.
Tomek - wraz z bratem Edyty - zaczęli szukać w Internecie modlitwy o uwolnienie od złego ducha. Wiedzieli, że w Anglii nie mają co liczyć na pomoc egzorcysty. Tam ta posługa jest w zaniku. Tyle, że z Edytą nie dało się już racjonalnie rozmawiać.  Siedziała wbita w kąt pokoju. Na twarzy miała dziwny uśmieszek, jakiego rodzina nigdy wcześniej u niej nie widziała.
- Tłumaczyliśmy jej, że te dwie kobiety chcą zniszczyć nasze małżeństwo – opowiada Tomek - Że chcą dla niej źle. Edyta odpowiadała: „No, to co? One muszą być w moim życiu. To wy jesteście źli. Zostawcie mnie w spokoju”.
Kiedy, po wielu godzinach, coś zaczęło do niej docierać, mężczyźni poczuli się tak zmęczeni, jak gdyby stoczyli walkę z kimś dużo potężniejszym od nich. Kimś, kto cały czas stawiał im potworny opór.

Precz ode mnie szatanie

Koleżanka nie dawała jednak za wygraną. Próbowała jeszcze skusić Edytę obiecanymi pieniędzmi, dla samotnej matki.
– Pamiętam, jak zadzwoniła. Taka roześmiana, beztroska. Radosnym głosem obwieściła mi, że załatwiła te pieniądze. Brat poinstruował mnie wcześniej, że gdy koleżanka zadzwoni, mam jej powiedzieć: „Precz ode mnie szatanie”. Nie miałam odwagi, by to zrobić. Wypowiedziałam jednak te słowa w myśli. Reakcja koleżanki do dziś jest dla mnie szokiem. Poczułam się, jakby ona to usłyszała. Jej radość nagle prysła. Warknęła tylko, że musi kończyć i rzuciła słuchawkę. Do tej pory wciąż byłam sceptyczna, co do tych diabelskich sideł. To zdarzenie mnie przekonało. 
Edyta wciąż jednak walczyła z pokusą sięgnięcia po wspomniane pieniądze: – Może nikt się nie dowie, że mąż wrócił do domu – myślała. Chciała wydać tę kwotę na zabieg dentystyczny.
Pamięta, jak pewnego wieczoru odmawiały z córką modlitwę o uwolnienie. W lustrze szafy widziała swoją twarz. Nagle ta twarz zaczęła się wykrzywiać. Na pierwszy plan wyszły zęby – czarne, okropne kły. Przerażona uciekła do sypialni i pół nocy odmawiała różaniec. To zajście skutecznie wyleczyło ją z chciwości.
Do dziś małżonkowie żyją w stanie gotowości. Wspólnie się modlą. Wieczorami odmawiają różaniec. Noszą poświęcone medaliki. Chodzą do kościoła. Z upiorną koleżanką zerwali całkowicie kontakty.     
Ksiądz Przybyłek mówi „Reporterowi”, że obecnie zajmuje się podobnym przypadkiem. Apodyktyczna teściowa, również zaangażowana w okultyzm, napuszczała swojego syna na synową. Małżonkowie także mieszkali i pracowali w Wielkiej Brytanii.
 – Najpierw to było namawianie, że nie potrzebne są dzieci. Ta synowa zupełnie nie umiała się przeciwstawić. Nie mogła dotrzeć do swojego męża. To co mama powiedziała, było święte. Nieraz tak bywa, że matka jest mocno związana z synem, ale tutaj sytuacja była aż przerysowana – opowiada ksiądz. 
W ostatnie wakacje kobieta zabrała w końcu męża na trzydniowe rekolekcje małżeńskie. Coś się wtedy zmieniło. Mężczyzna zaczął inaczej myśleć. Wyjeżdżając w sierpniu do Anglii, powiedział matce, że chce sam kierować swoim życiem. Wtedy kobieta wściekła się na synową: - To przez ciebie wszystko. Ja ci teraz pokażę.
Wkrótce - po powrocie do Anglii - ich małe dziecko trafiło nagle do szpitala z podejrzeniem sepsy. Wysoka temperatura, zupełnie nie wiadomo, co robić. Kobieta zadzwoniła do znajomych księży w Polsce, prosząc o pomoc. Powiedziała, że teściowa zajmuje się okultyzmem. Podjęto modlitwę. Za dwie godziny wszystkie objawy ustąpiły.
 – Mieli potem problem w szpitalu, jak to potraktować. Bo przecież wyniki były kiepskie i po tak krótkim czasie wszystko jest w porządku. Lekarze zupełnie nie wiedzieli, co się stało. W tej chwili, ten mężczyzna myśli i funkcjonuje zupełnie inaczej. Rozpad małżeństwa był jednak bardzo bliski – opowiada egzorcysta. Dodaje, że w obydwu opisanych wyżej przypadkach, osoby poddane zostały działaniu zniewalającemu umysł.
– Człowiek nie jest w stanie widzieć bardzo konkretnych rzeczy. Nie jest w stanie przeprowadzić prostych wnioskowań logicznych. Widzi całkiem coś innego, słyszy to, co mu pozwala ta siła słyszeć. Pojawiają się działania zniewalające. Jest tylko kwestia obrzędu – w jaki sposób ktoś to robi. Koniecznie trzeba podjąć modlitwę osłaniającą i absolutnie uciąć kontakty z tymi osobami – poucza duchowny.

Dziecko widzi duchy

Z egzorcystycznej praktyki księdza Przybyłka wynika, iż opętania w sensie ścisłym należą do wyjątków. Natomiast zniewoleń jest dużo.
 - Właściwie nie jestem w stanie być do końca dyspozycyjnym, bo mam kilka osób w ciągu dnia – mówi. Do niedowiarków egzorcysta kieruje te słowa: - Jeśli ktoś nie przekonał się na własnej skórze, wydaje mu się, że to jest jakaś idee fix. Natomiast ta rzeczywistość jest smutna, bo występuje w niej duże cierpienie. Nieraz ludzie cierpią latami. Myślą, że tak musi być, że inni też tak mają. 
Powyższe słowa ilustruje przypadek pewnej czterdziestolatki. Nękana była od dzieciństwa. Nie mogła spokojnie przespać nocy. Nie była w stanie zostać w domu sama. Miała ciągłe lęki i koszmary.
- Widziała duchową rzeczywistość – różne postaci itd. – opowiada ksiądz -  Najpierw, w dzieciństwie myślała, że inni też tak mają. Gdy się przekonała, że tak nie jest, ukrywała swój stan, bała się bowiem, że pomyślą o niej, że jest nienormalna. Po pierwszej modlitwie już to wszystko zniknęło. Kobieta powiedziała mi potem, że teraz to jest zupełnie inne życie.
Egzorcysta sam był zdziwiony, że uwolnienie przyszło tak szybko. Mówi, że zniewolenie było związane z przeszłością rodziny, która mocno siedziała w okultyzmie. Kobieta poniosła konsekwencje, choć sama w praktykach nie uczestniczyła.
Częściej jednak uwolnienie nie następuje tak szybko. Od roku ksiądz Przybyłek zajmuje się dziewczyną, która w bardzo młodym wieku weszła w praktykujący satanizm. - Na początku były duże demonstracje. Teraz po roku mogę powiedzieć, że długa droga jest już za nami – opowiada.
Dziewczyna tkwiła tak głęboko w satanizmie, że otrzymała już pewne dary z tamtej strony. Posiadała nadprzyrodzone umiejętności nadane jej mocą demoniczną. Wyparła się oficjalnie Kościoła i wiary. Nagle przyszedł jednak moment przebudzenia. - To też była łaska, bo siedząc tak mocno w tych rytach, a są to bardzo paskudne praktyki, przyszło rozeznanie, że coś nie tak – zauważa egzorcysta.
Na początku dziewczyna nie była w stanie przyjąć Komunii Świętej. Coś zaciskało jej gardło. Nie mogła przełknąć nawet odrobiny. Ksiądz mówi, że powodem był fakt, iż w grupie satanistycznej profanowała wykradaną uprzednio hostię.
Gdy nie ma przejęcia, takie osoby funkcjonują normalnie. Gdy następuje przejęcie, wszystko może się zdarzyć.
- Była taka sytuacja, że dziewczyna jest u siebie w mieszkaniu, w środku nocy. Nagle, jakby jej się film urwał. Za dwie godziny odzyskuje świadomość – jest kilkanaście kilometrów dalej, w jakimś dziwnym towarzystwie. Nie wie w ogóle, co tam robiła. Takie sytuacje były bardzo niebezpieczne, bo zawsze szło to w kierunku zagrożenia życia.
Dopiero później ksiądz dowiedział się, że wiele osób z otoczenia dziewczyny, modliło się o nawrócenie dla niej. To musiało wpłynąć na jej nagłe zawrócenie z drogi ku zatraceniu. Dziś jest już dużo lepiej, choć nękana też była przez różne fizyczne dolegliwości. Miała silne bóle, którym towarzyszyła sugestia, że wszystko minie, jeśli wróci do satanistycznych praktyk.

Diabelskie zniewolenie

Równie mocno cierpiała fizycznie kobieta, która korzystała z pomocy tzw. świeckiego egzorcysty. - Gdy do mnie trafiła, była już na etapie zupełnej rozwałki psychicznej. Zaczęliśmy szukać, gdzie jest przyczyna. Po podjęciu modlitwy, nastąpiła manifestacja tego wpływu. Było to zniewolenie, ale pewnie skończyłoby się opętaniem – przypuszcza ksiądz. Kobieta miała trudności małżeńskie. Podpowiedziano jej, że jest taki mężczyzna – świecki egzorcysta, który może jej pomóc.
 - Na początku były jakieś działania pozorowane. Wiszące na ścianach obrazki Matki Bożej. W pierwszej chwili nie miała podejrzeń. Jakiś czas potem, kobietę dopadły potężne bóle. Egzorcysta do dziś zastanawia się, jak znalazła sposób, aby sobie z nimi radzić. Leżała w pokoju krzyżem i wrzeszczała z bólu i lęku: - Jezu zmiłuj się nade mną.
Wtedy bóle przechodziły.
Inna kobieta zaangażowała się w reiki - pseudometodę leczenia za pomocą bliżej nie określonej energii życiowej. – Chodziła na pielgrzymki. Chciała pomagać ludziom. Gdzieś tam ją skaptowali, przekonując, że to jest Boża droga. Absolutnie nie zdawała sobie sprawy z zagrożeń.
Gdy trafiła do egzorcysty, było już bardzo źle. Na pierwszej rozmowie mówiła: - Nie wiem, co się ze mną dzieje? Czy jestem psychiczna? Idę chodnikiem i coś wpycha  mnie pod jadący  samochód. Nie mam władzy nad tym.
Często jednak zniewolenia diabelskie biorą się z poranień wyniesionych z dzieciństwa. Szczególnie wstrząsający jest przykład pewnego 22-latka. Egzorcysta mówi, że pierwsza szatańska demonstracja nastąpiła już po trzech minutach rozmowy. – Gdy zadałem pytanie docierające do sedna, reakcja była natychmiastowa. 
Gdy chłopak miał cztery latka, odszedł od nich ojciec. Młodzieniec pamięta dokładnie moment, gdy w wieku pięciu lat obejrzał pewien film. Wtedy zapragnął być tak zły, jak postać z tego filmu. Potem we wszystkich grach komputerowych wcielał się tylko w złe postacie.
- Zapytałem, czym się interesuje. Odparł, że nigdy się niczym nie interesował. Pytałem, czy lubi słuchać muzyki, czytać książki. Odpowiedział, że nie. Jedyna rzecz, którą robił, to były gry – opowiada ksiądz.
Chłopak nigdy nie był związany z żadną grupą satanistyczną. Sam dotarł do odpowiednich książek, gdzie dowiedział się, jak nawiązać kontakt ze złym. Do egzorcysty przywiozła go matka, bo przejęcia nie pozwalały już funkcjonować jemu, jak i rodzinie.
Obecnie życie chłopaka polega na tym, że jeśli mu się uda, trochę się prześpi. Potem jest tak, jak sam to opisał: - Spanie, lęk, myślenie, że do niczego się nie nadaję. Nie jestem w stanie nic zrobić. Nie jestem w stanie wyjść na ulicę. I złość, która mnie łapie.
Złością chłopak określa momenty, gdy następuje przejęcie przez złego ducha.
 - Mama go utrzymuje. Ledwo przędzie. Boi się go zostawić, żeby sobie albo komuś nie zrobił krzywdy – opisuje egzorcysta. 

Cierpienia są straszne

Duchowny zauważa, że obecnie zły duch bardzo mocno atakuje ludzi w kierunku sensu życia.
- To jest takie pchanie ludzi w kierunku myślenia typu: jestem brzydki, niepotrzebny nikomu itd. Mocno też atakuje duch śmierci. Część samobójstw ma podłoże walki duchowej. Wiele razy występuje poważne dręczenie i przekaz dla tej osoby jest jeden: jak skończysz ze sobą, to będzie spokój. Nie chciałbym tutaj rozsądzać odpowiedzialności takiej osoby przed Panem Bogiem, ale w wielu przypadkach, ta osoba w ogóle może nie być odpowiedzialna – mówi duchowny. 
Zauważa, że cierpienia ludzi zniewolonych są straszne. Tymczasem wielu sytuacji można byłoby uniknąć. - Niebezpieczna jest ta utrata bojaźni Bożej. Dążenie do tego, że wszystkiego trzeba spróbować. Oj, nie wszystkiego – zaznacza z naciskiem egzorcysta.
Na opętanie czy zniewolenie nie ma bowiem mocnych. Każda sytuacja jest inna. Nawet,  gdy podobne były sposoby wchodzenia w zło, to zawsze całość wygląda odmiennie.
– To co robię, nie jest sprawą moich zdolności czy umiejętności. To ewidentnie działanie Pana Boga – podkreśla z mocą ksiądz Grzegorz Przybyłek.

Wojciech Czubatka
fot. Wojciech Czubatka 

Tekst ukazał się w magazynie REPORTER


7 komentarzy:

  1. Witaj R.,

    Obecnie Nasza Ojczyzna jest w wielkim niebezpieczeństwie ponieważ szatan chce ją zniszczyć jako największy bastion katolicyzmu, który ma ocalić Kościół od totalnej zagłady. Zatem wszystko, co się obecnie dzieje, ma doprowadzić do zniknięcia Polski i Polaków, eksterminacja i wynarodowianie narodu polskiego.
    Odwołuję także do III Tajemnicy Fatimskiej.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj E.

    a jakiego egzorcysty trzeba do tych wszystkich opętanych, którymi szatan zawładnął, i czy się taki znajdzie...

    Niech Matka Boża ma nasz kraj w opiece.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,

    To nie są żarty. Wbrew próbom relatywizowania tych zagadnień, flirt ze złem może mieć opłakane konsekwencje. Zajmowaliśmy się tą problematyką niedawno na "Antysocjalu".
    Natomiast jedynym skutecznym egzorcyzmem na zło panoszące się po naszym kraju, wydaje się być wzburzony tłum, który w końcu powie DOSYĆ!!!


    Pozdrawiam serdecznie Gospodarza i Pelargonię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tie Fighter,

    sam nie wiem. Do tego jest potrzebny ktoś, kto by ludzi porwał, poprowadził. Czy znalazłby się ktoś taki? Poza tym mam obawy, że ktoś jeszcze inny mógłby przejąć kontrolę nad wydarzeniami po to, by w rezultacie wrócić do starego porządku.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest rzeczywiście zagwozdka. Rozjuszony tłum bywa nieobliczalny, ale strach pomyśleć co się stanie, kiedy ktoś pełen złej woli zacznie nim kierować? Tak własnie powstają tyrani. Niemniej może na czele tego tłumu stanąć ktoś lepszy od obecnej bandy POwskiej. A, że poprzeczka ustawiona jest wyjątkowo nisko... Wychodzi na to, że jak się nie obrócisz...

    Pozdrawiam, TF.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tie Fighter,

    jak wiemy, różni byli przywódcy tłumów. Swego czasu na Krakowskim Przedmieściu królował Dominik Taras ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń